Kończy się polowanie.
Zaszczuto mnie psami.
Chart wczepił się w bok.
Odrzuciłem głowę do tyłu, aż się rogi wparły w łopatki.
Ryczę.
Podcinają mi ścięgna.
Przystawiają lufę do ucha.
Pada na bok, rogami zaczepiając o mokre gałązki.
Widzę zamglone oko z jakimś przylgniętym źdźbłem.
W czarnej, skostniałej gałce nic się nie odbija.
Nogi zwiążą, żerdź przetkną, zarzucą na plecy…
tłum. Adam Pomorski