Gdzie upadasz po szybkim strzale
(twój głos bulgocze, czerwonoczarny
gulasz z nieba i ziemi na wolnym ogniu)
ja także kulę się, płonę w rowie.
Łkanie prosi o pomoc. Rozkoszniej było
żyć niż grzęznąć w tej magmie,
łatwiej rozkładać się na wietrze niż
tu w błocie, zeskorupiali w płomieniu.
W piersi czuję twoją ranę, pod
skrzepem skrzydła, mój ciężki lot
mierzy się z murem i zostanie z nas tylko
kilka piór na oszronionym ostrolistnym dębie.
Bójki drapieżnych dziobów, gody, gniazda jaj
marmurkowych, boskie! Teraz pączek
roślin wieloletnich, jak gąsienica,
migocze w ciemności, Jowisz jest pogrzebany.
Z: Paulina Malicka. W poetyckim zoo Eugenia Montalego, w: Człowiek w relacji do zwierząt, roślin i maszyn w kulturze, t. 2: Od humanizmu do posthumanizmu, red. J. Tymieniecka-Suchanek, Wydawnictwo UŚ, Katowice 2014, s. 114.