Współczesne traktowanie zwierząt - przykłady

Przykłady traktowania zwierząt przez ludzi [1]:

Krowy mleczne, łagodne zwierzęta o wysoko rozwiniętych relacjach stadnych, żyjące naturalnie ok. 20 lat, w przemysłowych hodowlach zwierząt zamienione są w genetycznie zmodyfikowane maszyny do produkcji mleka. Stoją  w halach, zwykle bez dziennego światła, nigdy nie wypuszczane na pastwiska, automatycznie dojone. W hodowlach żyją ok. 5 l. Cielęta, odbierane są matkom zaraz po urodzeniu i umieszczane w boksach, w których mają bardzo ograniczony ruch, aby ich mięso było delikatne i bladoróżowe. W tym celu są też odpowiednio niedokarmiane.  Młodziutkie zwierzęta, które potrzebują długo bliskości matki, ruchu, zabawy, uczenia się naturalnych zachowań, czekają w izolacji, w dużej części dnia w ciemnościach, na ubój.  Usuwanie zawiązków rogów u cielaków jest bolesne. Krowy, którym odbiera się tak wcześnie cielaki przezywają depresję, wycofują się. Po kilku latach rodzenia idą na rzeź.

Świnie, zwierzęta o porównywalnej z psami, a nawet z 2-letnimi dziećmi, inteligencji, zamknięte w boksach, w dużym zagęszczeniu, w których trudno jest się im poruszać, cierpią absolutną deprywację najbardziej wrodzonych potrzeb: rycia, ruchu. Maciory unieruchamiane są całkowicie w kojcach porodowych.  Młodym obcina się ogony, uszy i niektóre zęby, żeby się nawzajem nie raniły, kastruje bez znieczulenia.  Naturalnie żyjąc ok. 10 lat, w hodowlach żyją 2.5 r.

Miliardy zmodyfikowanych genetycznie kurczaków żyją stłoczone bez dziennego światła, każdy na powierzchni kartki A4. Zmodyfikowane tak, że wiecznie łakną pożywienia, szybko i nieproporcjonalnie rosną, w wyniku tego z trudem stoją, nie mogą ani przemieścić się ani wykonywać naturalnych dla nich ruchów, np. grzebania w ziemi. Aby nie dziobały się wzajemnie, co robią z ogromnego stresu, obcina się im bez znieczulenia unerwione dzioby. Ubój brojlerów to zautomatyzowane taśmy tortury.

Kury nioski, w naturze chodzące po ziemi, trawie, cały czas w niej grzebiące i myjące się, są przez całe życie trzymane są w ciasnych, ciemnych drucianych klatkach, gdzie nie mogą rozprostować skrzydeł. Stłoczone w nienaturalnych warunkach wyskubują sobie pióra, ranią, bywają agresywne. Część z nich umiera, co jest wkalkulowanym kosztem. 1-dniowe kurczaki płci męskiej traktowane jako odpad są mielone żywe.

Zwierzęta transportowane są na duże odległości, także międzykontynentalnie. Transporty żywych zwierząt to ciężarówki, wagony przerażenia i bólu. Stłoczone zwierzęta ranią się zadeptują, ulegają urazom. W okresach upałów i na długich dystansach cierpią pragnienie. (np. transporty owieczek, czy koni na południe Europy). Cierpią: skrępowane taśmami raki, homary, karpie przetrzymywane w małych ilościach wody, ośmiornice w ciasnych pojemnikach. Niestety nie ma podobnego nowszego zbiorczego opracowania, ale przeprowadzona w od września 1999 r. do stycznia 2000 r. r. kontrola NIK wykazała, że 70 % (!) zbadanych punktów skupu, 48 % baz zbiorczych zwierząt, 100 % drogowych przejść granicznych oraz 40 % firm przewozowych - nie zapewniało zwierzętom niezbędnych warunków sanitarnych i opieki weterynaryjnej, właściwego żywienia oraz zabezpieczenia przed powstawaniem w czasie transportu urazów i okaleczeń. ( NIK. Departament Środowiska. Informacja o wynikach kontroli. Ochrona zwierząt DOŚ-41011-99 P/99/040/2000/020)

Przepiórki, kaczek i gęsi. trzymane w klatkach, w których nie są w stanie wykonywać swoich naturalnych zachowań, w tym biegać, zażywać kąpieli piaskowych i żerować. Stosowanie klatek w hodowli kaczek i gęsi jest już w Europie niezgodne z prawem. Mimo to kaczki i gęsi hodowane na foie gras są wciąż przetrzymywane w małych klatkach przez ostatnie dwa tygodnie życia i karmione w tym okresie na siłę.

Króliki: prawie wszystkie są zamknięte w przepełnionych, drucianych klatkach, w których ruch jest poważnie ograniczony. Prowadzi do osłabienia kości, a druciane podłoże często powoduje bolesne owrzodzenia nóg. Naturalne zachowania: kopanie, ukrywanie się i żerowanie są wykluczone. Stres powoduje, że gryzą klatki i siebie nawzajem.

Ryby. Hodowle i przemysłowe odławianie ryb. Ryby, ale także inne zwierzęta wodne i głowonogi wbrew powszechnej opinii odczuwają ból. ….

Hodowle zwierząt futerkowych to szczyt ludzkiej niemoralności. W naszym klimacie i w naszych czasach nie ma żadnej, oprócz próżności i chęci zysku, potrzeby hodowania zwierząt na futra. Mimo to wciąż hoduje się w ciasnych drucianych klatkach miliony lisów, norek, jenotów, królików.  Każde z tych zwierząt ma określone naturalne dla jego gatunku potrzeby, np. przemieszczanie się po wielkich terytoriach, budowanie nor, pływanie, samotniczy tryb życia, itd.  Zamknięte w drucianych klatkach (o powierzchni 0.18 m2) nad górami własnych odchodów, ze zniekształconymi łapami, często chorujące, żyjące całe swoje życie w ogromnym stresie, samo okaleczające się, krążące lub rozbijające się o ściany klatek, w końcu zabijane są prądem elektrycznym lub zagazowywane. Przykład: Żyjące dziko norki (udomowione zostały niedawno, ok. 80 lat temu) muszą mieć dostęp do wody. Aby do niej dotrzeć są w stanie wykonać ogromną pracę, nurkują na głębokość do 6 m, samice norek poruszają się w naturze na powierzchni o wielkości 8 – 20 ha., a samce - 800 ha, mieszkają w dziuplach drzewnych lub w norach wykopanych w ziemi na głębokość trzech metrów.

Dawniej tak nie było. Intensywny chów zwierząt zaczął gwałtownie rozwijać się po II wojnie światowej, kiedy w dużych hodowlach, zaczęto stosować antybiotyki, wprowadzono chemizację rolnictwa, pojawiły się monokultury roślin na pasze. Wraz z rosnącym zapotrzebowaniem na produkty pochodzenia zwierzęcego i ekonomizacją produkcji sytuacja czujących zwierząt w hodowlach staje się coraz bardziej przerażająca. Pomimo pewnych drobnych zmian wywalczanych przez organizacje walczące o prawa zwierząt (m.in. Compassion in World Farming, Otwarte Klatki, Viva) postępowanie człowieka wobec zwierząt w większości hodowli wciąż jest zaprzeczeniem zachowań etycznych.

Zwierzęta wykorzystywane dla rozrywki. Podobnie skrajnie niemoralne, gdyż zupełnie niepotrzebne jest wykorzystywanie zwierząt dla rozrywki. To zwierzęta w cyrkach i pseudo cyrkach, papugarniach, menażeriach, na wystawach i pokazach, zwierzęta dzikie/egzotyczne, tresowane, trzymane w urągających ich naturze warunkach, utylizowane, gdy przestają być przedmiotami ludzkiej uciechy. W przemyśle rozrywkowym od urodzenia zmuszane są do nienaturalnych zachowań i poddania się. Zanim zaczną skakać przez płonące obręcze, albo żonglować piłkami są tresowane za pomocą okaleczeń, haków, elektrycznych pałek czy pejczy. Wiele zwierząt umiera podczas brutalnego "łamania" ich natury. W niektórych krajach europejskich pokazywanie dzikich zwierząt w cyrkach jest już zabronione, w Polsce wiele miast nie wpuszcza cyrków ze zwierzętami. Wprawdzie rośnie społeczny sprzeciw wobec tego okrucieństwa, ale moda na hodowanie zwierząt egzotycznych wciąż napędza handel nimi, kłusownictwo i przemyt (przykładem transport tygrysów zatrzymanych na granicy z Białorusią w 2019 r.).

Konie. Podobno my Polacy mamy wyjątkową więź z tymi zwierzętami, którym niezwykle dużo zawdzięczają: zapewniały nam transport, orały pola, szły z nami na wojnę, ginęły za nas i dostarczały nam rozrywki. Ale deklaracje przywiązania i szacunku nic nie znaczą.  Wykorzystane, niezdolne do pracy/dostarczania rozrywki są transportowane do rzeźni. Polska jest europejskim liderem w eksporcie koni na rzeź. Dobrze jeżeli blisko. W 2018 r. zabito 23 821 tych zwierząt, ok. 9000 jechało okrutnymi transportami daleko, przeważnie do Włoszech, Francji, na Węgry. (dane: GUS).

Zwierzęta dzikie, na które poluje się dla przyjemności Wprawdzie to opracowanie skupia się na zwierzętach  udomowionych, ale z powodów etycznych trzeba też powiedzieć o zwierzętach na które katolicy polują się w ramach hobby, rekreacji, dla przyjemności. To rozmaite zwierzęta leśne, ale także ryby łowione przez wędkarzy. W książce „Etyczne potępienie myślistwa. pod red. Doroty Probuckiej, Wyd. UJ 2019, znajdziemy wyjaśnienia naukowców jakie egoistyczne potrzeby realizuje współczesny człowiek w Europie polując lub wędkując. To nie jest zabijanie powodowane koniecznością, czy potrzebą (w myśl KKK), ale jest to realizacja potrzeby osaczania, ścigania zabijania dla niego samego. Każdego roku w Polsce myśliwi zabijają około 1 500 000 zwierząt. Codziennie zabijają ptaki, lisy, króliki, dziki, zające, jelenie, sarny, daniele ich młode: cielęta, koźlęta, jagnięta. 32 gatunki zwierząt. Precyzyjny kalendarz zabijania można znaleźć na stronie Polskiego Związku Łowieckiego. Niestety poluje też wielu duchownych, a koła łowieckie mają swoich kapelanów. Związek Łowiecki stale zabiega o dopuszczenie dzieci do zabawy w zabijanie. Co powiedzielibyśmy, pytają autorzy opracowania, gdyby ludzie ścigali i osaczali koty lub psy, zabijali je, ranili, a potem urządzali wokół tego zbiorowe obrzędy? Co powiedzielibyśmy, gdyby wokół rzeźni leżały konające w bólu zwierzęta? Co, gdyby pracownicy rzeźni chcieli zabierać swoje dzieci do pracy? Współcześnie tylko ok. 10% społeczeństwa polskiego popiera myślistwo rekreacyjne.[2]

Świat zwierząt hodowanych w małych lub średnich rodzinnych gospodarstwach Z pewnością wielu rolników hodujących zwierzęta to ludzie dobrzy i wrażliwi, dbający o potrzeby swoich żywicieli. Oby było ich najwięcej. Ale jest to też obszar najbardziej trudno dostępny dla badań, stąd skala nadużyć jest bardzo trudna do ustalenia.  O tym, jak Polacy traktują te zwierzęta możemy przeczytać m.in. w raporcie z 2016 r. przygotowanym przez Fundację Czarna Owca Pana Kota i Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt EkoStraż. Czytamy tam mi.in.: „Wynikające z działalności człowieka cierpienie zwierząt gospodarskich rzadko bywa przedmiotem postępowań sądowych, mimo że zwierzęta te stanowią najliczniejszą grupę zwierząt utrzymywanych przez ludzi.[…] Ludzie, w tym osoby prowadzące fermy utrzymujące zwierzęta gospodarskie oraz konsumenci produktów odzwierzęcych, mają tendencję do dystansowania się od losu zwierząt gospodarskich, aby uniknąć konfliktów sumienia związanych z utrzymywaniem tych zwierząt w warunkach często niezaspakajających ich podstawowych potrzeb bytowych oraz z ich uśmiercaniem.[…]  Czynom takim rzadko kiedy można będzie przypisać sadystyczny charakter, na ogół będą one wynikiem zorganizowanego działania ukierunkowanego nie na zadawanie bólu i cierpienia zwierzętom, lecz na intensyfikację wartości produkcyjnej kosztem ich potrzeb.”  Sprawy o przestępstwa dotyczące zwierząt gospodarskich, w których orzekają sądy dotyczą głównie uśmiercania zwierząt bez uprawnień lub poza ubojnią. [3]

Co też wiemy, że w jednym tylko roku, jedno tylko Towarzystwo Ochrony Zwierząt w Polsce przeprowadziło w 2020 roku 35 tysięcy interwencji dotyczących niehumanitarnego traktowania zwierząt. Dane nie mówią ile interwencji dotyczyło zwierząt gospodarskich. Zaliczają się do nich też psy, które na polskiej wsi wciąż bardzo często pędzą życie na łańcuchach, czasem samotne w kojcach. Mioty psów i kotów wciąż topione są lub wyrzucane na śmietniska. Autorka tego raportu wie z osobistych obserwacji o: bykach hodowanych na mięso w zupełnych ciemnościach, o poranionych psach umierających bez pomocy ze strony człowieka, o szczeniakach wyrzucanych do potoku, o psach bez bud na krótkich łańcuchach, o krowach nigdy nie wyganianych na pastwisko, stojących całe życie w ciemnych oborach. Wszyscy wiemy o świniach wyrzucanych jak śmieci na jezdnię przez demonstrujących rolników, psach wleczonych na sznurze za samochodem, itd. itp. To nie jest pełny, ani reprezentatywny  obraz, to są jedynie migawki z polskiej wsi. Ale te jakże wiele mówią te obrazy obojętności, a nawet okrucieństwa wobec zwierząt.

Zwierzęta wykorzystywane w nauce. To wielki i skomplikowany problem. Rocznie w laboratoriach ginie na świecie  ok. 200 mln zwierząt. Wstrząsy elektryczne, elektrody wszczepiane do mózgu, chemikalia wstrzykiwane do oczu, rany i oparzenia skóry doprowadzające do zakażenia, wywoływanie chorób, łamanie kręgosłupów, hodowanie wirusów i komórek rakowych które następnie są wszczepiane do organizmu: to tylko niektóre z tortur, którym zwierzęta są poddawane i zabijane w laboratoriach w imię nauki i eksperymentów. Dodatkowo, trzymane w klatakach pozbawione są możliwości naturalnych zachowań, nieustannie traumatyzowane żyją w ogromnym stresie, izolowane od swoich społeczności. To piekło zwierząt.  Ciekawość badawcza, chęć odkrywania zjawisk, szukanie sposobów leczenia, zapobiegania chorobom. Jak daleko wolno człowiekowi posunąć się w tych eksperymentach? Mówi się coraz częściej, że części z prowadzonych testów nie można ekstrapolować na organizm człowieka, część prowadzi do wniosków trywialnych, oczywistych. Część z tych badań jest jedynie wyrazem potrzeby nieograniczonego niczym, także miłosierdziem, rozwoju. Jest wiele badań, które są pseudonauką. Ostatni raport Komisji Europejskiej pokazuje, że w 2018 r. zostało przeprowadzonych  10.8 milionów eksperymentów na zwierzętach w EU i pomimo rosnącego sprzeciwu społeczeństw liczba ta wzrasta. Tylko 18% z tych eksperymentów, to były badania wymagane przez przepisy. Eksperymenty są też wykonywane tam, gdzie dostępne są już inne metody badawcze. 32% testów w 2018 to były m.in. testy np. drażniące oczy, skórę,  rakotwórcze,  sprawdzające toksyczność, drażniące nerwy, itd. 8.4% to było sprawdzanie chemii przemysłowej, 2.9 – środków ochrony roślin i biobójczych.[4] W 2019 roku w polskich laboratoriach do doświadczeń wykorzystano 143 103 zwierząt, w tym 41 813 zwierząt dostało poddanych procedurom dotkliwym, czyli tym najbardziej drastycznym. Organizacje społeczne mają znikomy udział w opiniowaniu zgód na eksperymenty.

We wrześniu 2021 zaproponowano zmianę prawa, które całkowicie utajniłoby pracę organów, wydających zgodę na doświadczenia na żywych zwierzętach. Sam fakt, że te prace trzeba aż tak utajniać budzi ogromny niepokój.[5]

Handel dzikimi zwierzętami. W ostatnich latach na świecie obserwuje się wzrost tego rodzaju przestępczości. Codziennością stały się szokujące zdjęcia: wykrwawiające się na śmierć nosorożce, zastrzelone dla ich rogu, żywe rekiny którym odżyna się płetwy, ptaki i gady przemycane przez granice i przetrzymywane w strasznych warunkach (przykład z Polski – transport tygrysów). To najbardziej dochodowa form działalności przestępczej, szacowana na od 8 do 20 mld euro rocznie.

Zwierzęta towarzyszące. Te zwierzęta są kategorią zwierząt, którym człowiek dla własnej przyjemności nadał szczególne prawa choć nie różnią się niczym w tym jak odczuwają ból i jak swoiste mają potrzeby, od zwierząt hodowlanych, czy dzikich, którym można zrobić wszystko. Nie jemy ich, znęcanie się nad nimi (np. trzymanie psów, kotów w klatkach, zabijanie ich bez szczególnego powodu jest karane). Pamiętajmy przy tym, że to dotyczy krajów naszego kręgu cywilizacyjnego. Na świecie każdego roku ponad 10 mln. psów i kotów zabijanych jest na pożywienie w krajach Azji.   Większość właścicieli zwierząt towarzyszących traktuje je jak członków rodzin, dba o nie.  Ale nawet zwierzęta towarzyszące bywają okrutnie traktowane przez człowieka, m.in. w pseudo hodowlach psów, ptaków.  W 2019 roku Polskie Towarzystwo Opieki nad zwierzętami objęło swoimi  interwencjami dotyczącymi złego traktowania zwierząt 405 081 osób i 315 instytucji, w roku 2020 to było już 530 367 osób i 250 instytucji.[6]  Rośnie też liczba przestępstw, związanych z Ustawą o ochronie zwierząt art. 35 ust. 1-2, wykrywanych przez Policję. W 2000 r. było ich 818.[7]

[1] Więcej o okrutnym traktowaniu zwierząt można przeczytać, m.in. w: T. Pietrzykowski. Spór o prawa zwierząt, Katowice 2007; T. Pietrzykowski. Etyczne problemy prawa, Warszawa 2011, s. 37-51; Sz. Hołownia. Boskie zwierzęta. Znak, 2021; Dariusz Gzyra. Dziękuję za świńskie oczy. Jak krzywdzimy zwierzęta. Wyd. Krytyki Politycznej 2018; Etyczne potępienie myślistwa. red. D. Probucka. Wyd. UJ, 2019; Ilona Rabizo. W kieracie ubojni. Oficyna Wydawnicza Bractwa "Trojka" 2018., film: Mathiew Scully. Dominion.

[2] Etyczne potępienie myślistwa. pod red. Doroty Probuckiej, Wyd. UJ 2019

[3] Jak Polacy znęcają się nad zwierzętami.” Fundacja Czarna Owca Pana Kota i Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt EkoStraż, Wrocław 2016

[4] (European Commission. Summary Report on the statistics on the use of animals for scientific purposes in the Member States of the European Union and Norway in 2018, Brussels, 14.7.2021 SWD(2021)

[5] Anna Gdula. Tajne eksperymenty na zwierzętach poza społeczną kontrolą. https://siecobywatelska.pl/tajneeksperymenty?fbclid=IwAR1q55ZaV2duSZn6u4ZZGCWmm7l-XJ0ziRfG2tujBwUD6LroyDVEdZVETSQ

[6] Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Sprawozdanie merytoryczne za rok 2019 i 2020 http://www.toz.pl/sprawozdania.html

[7] Statystyki policji, https://statystyka.policja.pl/st/wybrane-statystyki/wybrane-ustawy-szczegol/ustawa-o-ochronie-zwier/50889,Ustawa-o-ochronie-zwierzat.html


Katechizm Kościoła Katolickiego o zwierzętach

KKK. Część I. Wyznanie wiary. Dział II. Wyznanie wiary chrześcijańskiej. Rozdział 1. Wierzę w Boga Ojca. Art.1 par.5. Niebo i Ziemia

W tej części Katechizmu zwierzęta są obecne, jako część Stworzenia

300  […] Ponieważ jednak jest Stwórcą niezależnym i wolnym, pierwszą przyczyną wszystkiego, co istnieje, jest także obecny w najgłębszym wnętrzu swoich stworzeń.[…].

301 Po stworzeniu Bóg nie pozostawia stworzenia samemu sobie. Nie tylko daje mu byt i istnienie, ale w każdej chwili podtrzymuje je w istnieniu, pozwala mu działać i prowadzi je do jego celu. Uznanie tej pełnej zależności od Stwórcy jest źródłem mądrości i wolności, radości i ufności:

Miłujesz bowiem wszystkie stworzenia, niczym się nie brzydzisz, co uczyniłeś, bo
gdybyś miał coś w nienawiści, byłbyś tego nie uczynił. Jakżeby coś trwać mogło,
gdybyś Ty tego nie chciał? Jak by się zachowało, czego byś nie wezwał? Oszczędzasz
wszystko, bo to wszystko Twoje, Panie, miłośniku życia! (Mdr 11, 24-26).

 

306 Bóg jest niezależnym Władcą swego zamysłu. W jego realizacji posługuje się jednak współudziałem stworzeń. Nie jest to znakiem słabości, lecz wielkości i dobroci Boga wszechmogącego. Bóg daje więc swoim stworzeniom nie tylko istnienie, lecz także godność samodzielnego działania, bycia przyczynami i zasadami wzajemnie dla siebie oraz współdziałania w ten sposób w wypełnianiu Jego zamysłu. (KKK dział II, art 1, par 4, 306)

339. Każde stworzenie posiada swoją własną dobroć i doskonałość. O każdym z dzieł „sześciu dni" jest powiedziane: „A widział Bóg, że było dobre". „Wszystkie rzeczy bowiem z samego faktu, że są stworzone, mają własną trwałość, prawdziwość, dobroć i równocześnie własne prawa i porządek" (Sobór Watykański II, konst. Gaudium et spes, 36). Różne stworzenia, chciane w ich własnym bycie, odzwierciedlają, każde na swój sposób, jakiś promień nieskończonej mądrości i dobroci Boga. Z tego powodu człowiek powinien szanować dobroć każdego stworzenia, by unikać nieuporządkowanego wykorzystania rzeczy, które lekceważy Stwórcę oraz powoduje zgubne konsekwencje dla ludzi i ich środowiska.

340 Współzależność stworzeń jest chciana przez Boga. Słońce i księżyc, cedr i mały kwiatek, orzeł i wróbel: niezmierna rozmaitość i różnorodność stworzeń oznacza, że żadne z nich nie wystarcza sobie samemu. Istnieją one tylko we wzajemnej zależności od siebie, by uzupełniać się, służąc jedne drugim.

341 Piękno wszechświata: Porządek i harmonia świata stworzonego wynikają z różnorodności bytów oraz związków, jakie istnieją między nimi. Człowiek odkrywa je stopniowo jako prawa natury. Budzą one podziw uczonych. Piękno stworzenia jest odbiciem nieskończonego piękna Stwórcy. Powinno ono budzić szacunek i zachęcać do poddania Bogu rozumu i woli człowieka.

342 Hierarchia stworzeń jest wyrażona przez porządek „sześciu dni", który przechodzi od tego, co mniej doskonałe, do tego, co bardziej doskonałe. Bóg kocha wszystkie swoje stworzenia (Por. Ps 145, 9), troszczy się o wszystkie, nawet o wróble. Niemniej Jezus mówi: „Jesteście ważniejsi niż wiele wróbli" (Łk 12, 7), a także: „O ileż ważniejszy jest człowiek niż owca!" (Mt 12, 12).

343 Człowiek jest szczytem dzieła stworzenia. Opis natchniony wyraża tę prawdę, wyraźnie oddzielając stworzenie człowieka od stworzenia innych stworzeń  (Por. Rdz 1, 26).

344 Istnieje solidarność między wszystkimi stworzeniami, wynikająca z faktu, że wszystkie one mają tego samego Stwórcę i wszystkie są skierowane ku Jego chwale:

Pochwalony bądź, Panie,
Z wszystkimi Twoimi stworzeniami,
A przede wszystkim z naszym bratem słońcem,
Które dzień daje, a Ty przez nie świecisz,
Ono jest piękne i promieniste,
A przez swój blask
Jest Twoim wyobrażeniem, o Najwyższy...
Panie, bądź pochwalony
Przez naszą siostrę wodę,
Która jest wielce pożyteczna
I pokorna, i cenna, i czysta...
Panie, bądź pochwalony
Przez naszą siostrę - matkę ziemię,
Która nas żywi i chowa,
I rodzi różne owoce, barwne kwiaty i zioła...
Czyńcie chwałę i błogosławieństwo Panu
I składajcie Mu dzięki,
I służcie Mu
Z wielką pokorą (Św. Franciszek z Asyżu, Cantico delie creature.)

 

KKK. Dział drugi: DZIESIĘĆ PRZYKAZAŃ. Rozdział II. „BĘDZIESZ MIŁOWAŁ SWEGO BLIŹNIEGO JAK SIEBIE SAMEGO". Artykuł 7: Siódme przykazanie

W części omawiającej przykazanie 7, w odniesieniu do „Poszanowania osób i ich dóbr” Katechizm mówi bezpośrednio o zwierzętach i daje tym czterem paragrafom tytuł „Poszanowanie integralności stworzenia”.

2415 Siódme przykazanie domaga się poszanowania integralności stworzenia. Zwierzęta, jak również rośliny i byty nieożywione, są z natury przeznaczone dla dobra wspólnego ludzkości w przeszłości, obecnie i w przyszłości (Por. Rdz 1, 28-31). Korzystanie z bogactw naturalnych, roślinnych i zwierzęcych świata nie może być oderwane od poszanowania wymagań moralnych. Panowanie nad bytami nieożywionymi i istotami żywymi, jakiego Bóg udzielił człowiekowi, nie jest absolutne; określa je troska o jakość życia bliźniego, także przyszłych pokoleń; domaga się ono religijnego szacunku dla integralności stworzenia (Por. Rdz 1, 28-31).

2416 Zwierzęta są stworzeniami Bożymi. Bóg otacza je swoją opatrznościową troską (Por. Mt 6, 26). Przez samo swoje istnienie błogosławią Go i oddają Mu chwałę (Por. Dn 3, 57-58). Także ludzie są zobowiązani do życzliwości wobec nich. Warto przypomnieć, z jaką delikatnością traktowali zwierzęta tacy święci, jak św. Franciszek z Asyżu czy św. Filip Nereusz.

2417 Bóg powierzył zwierzęta panowaniu człowieka, którego stworzył na swój obraz (Por. Rdz 2, 19-20; 9, 1-4). Jest więc uprawnione wykorzystywanie zwierząt jako pokarmu i do wytwarzania odzieży. Można je oswajać, by towarzyszyły człowiekowi w jego pracach i rozrywkach. Doświadczenia medyczne i naukowe na zwierzętach, jeśli tylko mieszczą się w rozsądnych granicach, są praktykami moralnie dopuszczalnymi, ponieważ przyczyniają się do leczenia i ratowania życia ludzkiego.

2418 Sprzeczne z godnością ludzką jest niepotrzebne zadawanie cierpień zwierzętom lub ich zabijanie. Równie niegodziwe jest wydawanie na nie pieniędzy, które mogłyby w pierwszej kolejności ulżyć ludzkiej biedzie. Można kochać zwierzęta; nie powinny one jednak być przedmiotem uczuć należnych jedynie osobom.

 

W podsumowaniach „Teksty w skrócie” tej części Katechizmu pojawiają się 2 punkty:

2456 Powierzone przez Stwórcę panowanie nad bogactwami naturalnymi, roślinami i zwierzętami świata nie może być oddzielone od szacunku dla wymagań moralnych, łącznie z wymaganiami wobec przyszłych pokoleń.

2457 Zwierzęta zostały powierzone człowiekowi, który jest zobowiązany do życzliwości wobec nich. Mogą one służyć słusznemu zaspokajaniu potrzeb człowieka.

 

Z Kompendium KKK:

506. Co nakazuje siódme przykazanie? 2407, 2450-2451

Siódme przykazanie nakazuje poszanowanie dóbr innych przez praktykowanie

sprawiedliwości i miłości, umiarkowania i solidarności. W szczególności domaga się

dotrzymywania obietnic i przestrzegania zawartych umów; naprawienia popełnionej

niesprawiedliwości i zwrotu rzeczy bezprawnie nabytej; poszanowania integralności

stworzenia przez roztropne i umiarkowane korzystanie z bogactw mineralnych, roślinnych

i zwierzęcych całego świata, ze specjalną troską wobec rodzajów zagrożonych wyginięciem.

 

507. Jaką postawę powinien mieć człowiek wobec zwierząt? 2416-2418, 2457

Człowiek winien traktować zwierzęta, które są stworzeniami Boga, z życzliwością, unikając

zarówno przesadnej miłości wobec nich, jak i wykorzystywania ich w sposób niegodziwy,

przede wszystkim dla doświadczeń naukowych wykonywanych poza rozsądnymi granicami

i połączonych z zadawaniem im niepotrzebnych cierpień.


Ks. Roman Rogowski. Zwierzęta – nasi mniejsi bracia. Cz.2

[…]

Gdy Bóg rozbił namiot wśród nas

„Słowo stało się ciałem i rozbiło namiot wśród nas” (J 1, 14) – w ten sposób Jan Ewangelista rozpoczyna opis dziejów odkupienia i zbawienia człowieka oraz świata. Pierwszym etapem tych dziejów było Wcielenie, która polegało na tym, że Syn Boży stał się człowiekiem, zaczął żyć i działać jako pełny, normalny człowiek. Wzięte „z prochu ziemi” Jego ciało stanowi cząstkę naturalnego środowiska. Jeżeli więc Jezus dokonuje odkupienia, to dokonuje odkupienia nie tylko wszystkich ludzi, ale także całego środowiska. To środowisko obdarza odkupieniem i uświęca przez całe swoje życie, zakończone męką i śmiercią. Kocha góry, pustynię i morze, lubi ptaki, zwierzęta i drzewa. Dlatego od momentu Najświętszej Inkarnacji nie ma już podstaw, by dzielić świat na „sacrum”, święte i na „profanum”, nieświęte, wszystko (panta) bowiem, z wyjątkiem ludzkiego grzechu, jest „święte”.

Wielką cechą Jezusa jest realizm: zanim odkupienie przekształci się w zbawienie, trzeba czasu, cierpliwości i wyrozumiałości dla ludzi i ich słabości. Trzeba także wielkiej, takiej powszedniej solidarności z nimi – i to najbardziej z tymi, którzy są słabi i ubodzy. To widać w każdej sytuacji, w której Jezus znajduje się i działa.

Widać to także w tych sytuacjach, w których chodzi o zwierzęta. Otóż Jezus spożywa nie tylko chleb, ale pozwala jeść ryby i sam je spożywa (Łk 24, 42). Należy przy­puszczać, że – jak każdy wierzący Żyd – spożywał baranka paschalnego. Zasadniczo nie sprzeciwiał się składaniu krwawych ofiar w świątyni, które jednak potem zostaną zastąpione jedyną ofiarą z Niego samego. W kraju leżącym obok miasta Gadara poświęca życie całego stada świń, aby ratować dwóch opętanych (Mt 8, 28-34). Używa oślicy, by na niej wjechać w mury świętego miasta (Mt 21, 1-10).

Finałem odkupieńczego dzieła Chrystusa było zstąpienie do Otchłani (1 P 3, 19-20), a przede wszystkim Jego zmartwychwstanie i wstąpienie do nieba. Chrystus zstępując „do piekieł”, jak to wyraża Credo, zstąpił do serca wszechświata, do jądra stworzenia, by odkupić wszystko, co zostało stworzone, całość wszechbytu (panta). Zmartwychwstając w swoim ludzkim, chociaż przemienionym ciele, które było cząstką stworzenia, całe to stworzenie, całe środowisko obdarzył życiodajną Paschą, a wstępując do nieba poderwał je ku Ojcu. Oczywiście, dokonane przez Jezusa odkupienie przechodzi w zbawienie w wielkim, powolnym procesie, w wielkiej wszechogarniającej Passze i zostanie w pełni dokonane w Paruzji, gdy nastąpi „odnowienie wszystkich rzeczy” w wymiarze widzialnym, a całe stworzenie, całe środowisko przekształci się „w nowe niebiosa i nową ziemię” (Dz 3, 21; Ap 21, 1).

W „nowych niebiosach i nowej ziemi”

Na tym tle można by pytać o kwestię trudną i do końca nie dającą się rozwikłać, a mianowicie o los zwierząt po ich śmierci, o ich – w jakimś sensie pojęte – zbawienie i obecność w „nowych niebiosach i nowej ziemi”. Dlatego od razu należy się zgodzić ze św. Tomaszem, który powiada, że „zakres i sposób odnowienia świata znane są jedynie Temu, który będzie sprawcą tego odnowienia” (S. Th. 91, 3). Na innym miejscu Akwinata ulega jednak pokusie rozwiązania tej kwestii i pisze, że w odnowionym świecie nie będzie ani zwierząt, ani roślin. Popierają go w tym poglądzie niektórzy scholastycy, natomiast św. Anzelm jest zdania, że w „nowej ziemi” będą jednak rośliny i kwiaty. Część współczesnych teologów jest skłonna przyznawać, że w odnowionym świecie będzie niemal całe naturalne środowisko, ze zwierzętami włącznie, ale przemienione i przebóstwione. Na czym jedno i drugie miałoby polegać, trudno powiedzieć.

Problem zatem jest otwarty, a otwarty jest przede wszystkim dlatego, że dane Objawienia na ten temat są bardzo skąpe, niejednoznaczne i w pewnym sensie ukryte oraz mają charakter jedynie wniosków teologicznych. Jeżeli więc – dla przykładu – weźmie się pod uwagę obraz „nieba nowego i ziemi nowej” (ouranes kainos – gea kaine) (2 P 3, 13; Ap 21, 1), następnie „odnowienie wszystkich rzeczy” (apokatastasis panton) (Dz 3, 21), a także „odrodzenie” wszystkich stworzeń (palingenesia) (Mt 19, 28) – to można zaryzykować twierdzenie, że w odnowionym świecie będą także zwierzęta. Najpierw dlatego, że – gdy chodzi o dzieło stworzenia – człowiek poprzez swoje ciało ma wspólną etiologię ze zwierzętami, ponieważ i człowiek, i zwierzęta pochodzą „z prochu ziemi”. Po wielkim upadku w raju mają wspólny los, gdyż „stworzenie zostało pod­dane marności i dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia, oczekując z upragnieniem objawienia się synów Bożych” (Rz 8, 19-22).

Można przypuszczać, że i w zmartwychwstaniu ludzi mogą w jakiejś formie uczestniczyć zwierzęta, chociażby przez ponowne ich stworzenie

W wymiarze zjawiskowym i człowiek, i zwierzęta mają wspólny, gorzki los: „Bóg chce ich doświadczyć, żeby wiedzieli, że sami przez się są tylko zwierzętami. Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam” (Koh 3, 18-19). Gdy chodzi o dzieło odkupienia i odnowy, to do pewnego stopnia wspólnota losów człowieka i zwierząt sprawia, że świat zwierząt ma też jakąś nadzieję eschatyczną: „W owym dniu – mówi Jahwe – zawrę przymierze ze zwierzem polnym i ptactwem powietrznym, i ze zwierzęciem naziemnym” (Oz 2, 20). I wtedy – jak poucza św. Paweł – całe stworzenie „zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych” (Rz 8, 19-21). A ponieważ – jak powiada Tertulian – „nadzieją chrześcijan jest zmartwychwstanie umarłych”, to można przypuszczać, że i w zmartwychwstaniu ludzi mogą w jakiejś formie uczestniczyć zwierzęta, chociażby przez ponowne ich stworzenie (creatio nova). Mówi o tym wyraźnie św. Bazyli w komentarzu do Psalmu 44: „Wsiewa się ciało zmysłowe, powstanie ciało duchowe; w tym czasie również wszelkie stworzenie cielesne z nami będzie odnowione” (PG 29, 390).

Za wyżej sformułowaną opinią przemawia ponadto obraz Boga, który jest Miłością (1 J 4, 8): jeżeli w „nowych niebiosach i nowej ziemi” będzie człowiek, to chciałby on, by wraz z nim było to wszystko, co kochał na doczesnej ziemi, a jeżeli kochał zwierzęta, to także i one. Co stoi na przeszkodzie, żeby Ojciec spełnił takie pragnienie dziecka? Nikos Kazantzakis w powieści „Chrystus ukrzyżowany po raz wtóry” wkłada w usta Jannakosa, właściciela ukochanego osiołka, Jusufaki, następujące słowa: „A gdy umrę, jeśli Bóg zechce przyjąć do raju biednego Jannakosa, zatrzy­mam się przed bramą niebieską, ucałuję rękę strażnika i powiem mu: «Chcę cię prosić o łaskę Piotrze, wpuść do raju mego małego osiołka, a jeśli nie wejdziemy razem, ja nie wejdę także»”.

 

 

 

 

 

 

 

Wilki w Kościele

Maurice Lebreton opowiada, że w swoich proekologicznych podróżach spotkał się z takim wydarzeniem: ponieważ w pewnej okolicy wilki trzebiły stada kóz i owiec, pasterze postanowili je zabić, ale gdy w czasie jednej z nagonek dwa wilki wpadły do pobliskiego kościoła, zostawiono je przy życiu. „Oto rola Kościoła w tym bezlitosnym świecie” – komentuje Lebreton.

Kościół opierając się na Biblii, a także na własnym doświadczeniu w ramach Tradycji, poucza w swoich dokumentach, że istnieje „najgłębsza jedność człowieka i środowiska” (Raport Stolicy Apostolskiej na Konferencję Sztokholmską 1972). Dlatego Paweł VI w Liście do sekretarza generalnego konferencji ONZ w sprawie ochrony środowiska w Sztokholmie pisał: „Dziś pojawia się świadomość, że człowiek i jego środowisko są bardziej niż kiedykolwiek nierozłączne. Środowisko stanowi podstawowe uwarunkowanie życia i rozwoju człowieka. Tak więc człowiek i przyroda są z sobą złączeni i dzielić muszą wspólny los doczesny.

Pisze Jan Paweł II w „Redemptor hominis”: „Stwórca chciał, aby człowiek obcował z przyrodą jako jej rozumny i szlachetny pan i stróż „(15), a Sobór Watykański II poucza: „Bóg gotuje nowe mieszkanie i nową ziemię. Całe to stworzenie, które Bóg uczynił dla człowieka, będzie uwolnione od niewoli znikomości” (KDK 39). Bóg chce bowiem „cały świat przekształcić w Chrystusie w nowe stworzenie, początkowo już tu, na ziemi, a w pełni w dniu ostatecznym” (DA 5). Człowiek jest zatem zobowiązany do ochrony środowiska, zwłaszcza zwierząt, i powinien to robić aż do momentu, kiedy nastąpi widzialne odnowienie wszystkiego i kiedy – jak dalej uczy Sobór – „wraz z rodzajem ludzkim również cały świat, głęboko związany z człowiekiem i przez niego zdążający do swego celu, w sposób doskonały odnowi się w Chrystusie” (KK 48).

Z tych i podobnych wypowiedzi Magisterium Kościoła można wywnioskować, że rozumna ochrona środowiska, a w nim przede wszystkim zwierząt, jest moralnym obowiązkiem chrześcijanina – i że ta ochrona jest już jakimś preludium do odnowienia w Paruzji całego stworzenia, co więcej – że w odnowionym świecie nie zabraknie także elementów naturalnego środowiska, a zatem i zwierząt.

Warto przy tym zwrócić uwagę, że święta księga islamu, Koran, poucza: „Nie ma zwierząt na ziemi ani ptaków latających na skrzydłach, które by nie tworzyły społeczności podobnych do ludzkich” (Sura VI, 38). „Egzegeza muzułmańska – według komentarzy – widzi tutaj głoszoną prawdę o podobieństwie społeczności ludzkiej i zwierzęcej; obydwie sławią Boga, doznają Jego opieki i pojawią się, być może, na Sądzie Ostatecznym”.

W religiach azjatyckich, zwłaszcza w hinduizmie i buddyzmie, obowiązuje święte prawo „ahimsy”, czyli „niezabijania”, „niestosowania przemocy”, nie tylko wobec ludzi, ale także wobec całego stworzenia, zwłaszcza zwierząt. Zwolennikiem takiej postawy był Lew Tołstoj, który pisał: „«Nic zabijaj» nie odnosi się wyłącznie do zabójstwa człowieka, lecz wszystkiego, co żyje. A przykazanie to zostało zapisane w ludzkim sercu wcześniej aniżeli na górze Synaj”.

Ogólnie należy uczciwie przyznać, że kwestia ochrony środowiska, a zwłaszcza kwestia stosunku człowieka do zwierząt, i wynikające z niej wskazania moralne, ciągle nie znajdują swojego miejsca w powszechnej świadomości chrześcijan, a także – niestety – w duszpasterskiej działalności Kościoła.

Moralność ekologiczna

Współczesna teologia moralna – biorąc pod uwagę to wszystko, o czym była dotychczas mowa – podkreśla, że istnieje dzisiaj moralność ekologiczna, która mówi, iż jest ścisły obowiązek ochrony i obrony naturalnego środowiska i że jest to obowiązek moralny, a zatem obowiązujący w sumieniu. Wykroczenia przeciw temu obowiązkowi są złem moralnym, czyli grzechem, zwanym umownie „grzechem ekologicznym”. Tak jak każdy grzech, tak samo i ten, wymaga nawrócenia, a więc i poprawy. Jego ostateczną sankcją jest gniew Boży, zgodnie z upomnieniem Apoka­lipsy, która powiada, iż „Pan, Bóg Wszechmogący zniszczy tych, którzy niszczą ziemię” (11, 18).

Teologia próbuje formułować dzisiaj motywy biblijno-teologiczne ochrony i obrony środowiska naturalnego, w tym przede wszystkim zwierząt:

– szacunek do środowiska jako dzieła Bożego jest szacunkiem i forma uwielbienia wobec Boga Stworzyciela, a jego brak – zdradza grzeszną postawę wobec Niego;

– ochrona i obrona środowiska, kierowane rozsądkiem i mądrością, są doskonałą realizacją Bożego polecenia, które jest posłannictwem: „Abyście ziemię uczynili sobie poddaną”;

– troska o środowisko jest troską o człowieka, niszczenie tego środowiska jest bowiem niszczeniem człowieka zarówno w jego sferze biologicznej, jak również psychicznej i duchowej, stanowiąc pośrednio wykroczenie przeciw Dekalogowi: „Nie będziesz zabijał!” (Wj 20, 13);

– ochrona i obrona środowiska, zwłaszcza zwierząt, stanowi realizację Chrystusowego przykazania miłości, tego „Królewskiego Prawa”, jak je nazywa św. Jakub (Jk 2, 8);

— ochrona środowiska, a w jej ramach obrona zwierząt, jest powolnym przygotowaniem do Paruzji, do „nieba nowego i ziemi nowej”, kiedy to – jak zapowiada Apokalipsa – Bóg uczyni „wszystko (panta) nowe” (21, 5).

 

Fragment artykułu, który ukazał się w miesięczniku „Więź” nr 7/1998.


Ks. Roman Rogowski. Zwierzęta – nasi mniejsi bracia. Cz.1

Kwestia ochrony środowiska, a zwłaszcza kwestia stosunku człowieka do zwierząt, i wynikające z niej wskazania moralne, ciągle nie znajdują swojego miejsca w powszechnej świadomości chrześcijan, a także – niestety – w duszpasterskiej działalności Kościoła.

Czymże jest serce miłosierne? Jest sercem, które plonie miłością do całego stworzenia: do ludzi, ptaków i zwierząt, i do demonów, i do wszystkiego, co istnieje – św. Izaak Syryjczyk, Homilia 71

Pewnego razu do ojca Pachomiusza na pustyni przybył młody brat z zapytaniem: „Powiedz mi, ojcze, czy Pan nasz, Jezus Chrystus, kochał i czy nakazał je także nam kochać?”. Ojciec Pachomiusz odparł: „Widzisz, synu, odpowiedź musisz sobie znaleźć sam, bo gotowej nie ma. Otwórz skarbiec Bożego Słowa i szukaj tak długo, aż znajdziesz. Bo jeżeli jest pytanie, musi być odpowiedź”.

Jeśli Chrystus zapowiada, że „Pocieszyciel, Duch Święty, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem” (J 14,16), to Jego działanie objawia się także w tym, że w świadomości chrześcijan pojawiają się – w różnej formie – nowe prawdy, że te prawdy domagają się pogłębienia i zrozumienia i że potem przenikają w życie. Jedną z takich prawd jest prawda o świecie jako naturalnym środowisku, a w nim o jego poszczególnych elementach, wśród których jedno z pierwszych miejsc zajmują zwierzęta. Ta świadomość, którą można nazwać ekologiczną, jest bez wątpienia owocem działania Ducha Świętego i ma swoje najgłębsze korzenie w naturze człowieka, a konsekwentnie – w samym Bogu. Odpowiedzi na pytania, które rodzi ta świadomość, należy także szukać w Bogu, a konkretnie w Jego objawiającym Słowie, a także w tym „tchnieniu Bożym”, jakim jest ludzki rozum.

Niniejszy artykuł jest próbą takiego szukania odpowiedzi na pytania dotyczące „naszych mniejszych braci”, czyli zwierząt.

„I było bardzo dobre”

Kwestię zwierząt w całym dziele stworzenia i odkupienia, a szczegól­nie kwestię relacji między człowiekiem a zwierzętami, należy rozważyć tylko i jedynie na tle szerszego zagadnienia, jakim jest zagadnienie środowiska naturalnego, którego istotnym elementem jest zwierzę.

Opowieść biblijna, która rozpoczyna pierwszą księgę Biblii, zwaną Księgą Rodzaju lub Księgą Początków (Genesis), zaczyna się zdaniem: „Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię” (1,1) i po kolei przedstawia, jak Bóg Jahwe stwarza natu­ralne środowisko, w którym umieści człowieka. I kończy stwierdzeniem: „A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre” (1,31). A zatem woda, ziemia i niebo, trawy i drzewa, zwierzęta, ptaki i ryby były w oczach Boga Jahwe czymś dobrym, a kiedy stanął wśród nich człowiek, wtedy wszystko było „bardzo dobre”. I nad tym wszystkim „unosił się Duch Boży” (1,2).

Stwarzając człowieka i umieszczając go w naturalnym środowisku Bóg zastanawia się, kim on ma być i jaką rolę ma odegrać w tym środowisku: „Uczyńmy człowieka na nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad całą ziemią i nad wszelkim zwierzęciem naziemnym” (1, 26). I Bóg Jahwe wpada na pomysł, żeby stworzyć człowieka, z jednej strony jako stworzenie duchowe, mądre i wolne, a z drugiej – jako stworzenie cielesne, przy czym to ciało Bóg postanawia wziąć ze środowiska natural­nego, dlatego Biblia informuje: „Wtedy to Jahwe Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia” (2, 7). A zatem poprzez swoją cielesność, swoje ciało człowiek jest cząstką środowiska, w którym Bóg go umieścił – i jest do tego stopnia tą cząstką, iż do tego środowiska z powrotem wróci jako garść prochu: „Pan stworzył człowieka z ziemi i znów go jej zwróci” (Syr 17, 1).

Od początku człowiek jest obowiązany do szacunku wobec stworzenia, do mądrego korzystania ze środowiska, do ochrony wszelkiego życia i do wręcz świętego traktowania tego wszystkiego, co wyszło z ręki Boga

Ale poprzez swoją duchowość, swój rozum i wolność jest człowiek ponad tym środowiskiem, wykracza poza i ponad nie, i dlatego otrzymał od Boga Jahwe polecenie, które jest jednocześnie posłannictwem: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad ry­bami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszelkim zwierzęciem naziemnym (1,28).

Bóg Jahwe polecając człowiekowi, by czynił ziemię „sobie poddaną”, jednocześnie postanowił: „Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem” (1,29). Wynikałoby z tego, iż pierwsi ludzie byli wegetarianami i byli zobowiązani do ochrony życia zwierząt. Co więcej, także i zwierzęta były wyłącznie roślinożerne (1,30). Wyraźnie widać, że Bogu Jahwe chodziło o to, by – jak pisze powstała dwa wieki potem Księga Mądrości – „człowiek panował nad stworzeniami, co przez Boga się stały, by władał światem w świętości i sprawiedliwości, i w prawości serca sprawował sądy” (9, 2-3). A zatem od początku człowiek jest obowiązany do szacunku wobec stworzenia, do mądrego korzystania ze środowiska, do ochrony wszelkiego życia i do wręcz świętego traktowania tego wszystkiego, co wyszło z ręki Boga.

Upadek w Ogrodzie Czterech Rzek

I oto następuje w ogrodzie Eden, w Ogrodzie Czterech Rzek, wielki upadek: pierwsi ludzie są nieposłuszni Bogu i popełniają grzech. Popełniając go ściągają karę nie tylko na siebie i na całe potomstwo z nich rodzone, ale także na całe naturalne środowisko. Najpierw Bóg mówi do węża: „Bądź przeklęty wśród wszystkich zwierząt domowych i polnych” (3,14), a potem dodaje: „Przeklęta niech będzie ziemia” (3,17). Być może, te dwa przekleństwa, a zwłaszcza to rzucone na węża, upoważniały człowieka – w jego mniemaniu – do zabijania nie tylko samego węża, ale także wszelkiego zwierzęcia. W jakimś stopniu taki sposób myślenia potwierdzałby potop, w którym Bóg postanowił wytracić nie tylko ludzi, lecz i zwierzęta. Ocalały tylko te, które były w arce Noego.

Po potopie jednak Bóg, litując się nad całym stworzeniem, zawiera nim przymierze, zwane Przymierzem Noachickim, bo zawiera go z Noem – i zawiera je nie tylko z człowiekiem, ale także z całym środowiskiem, z całym stworzeniem, „z wszelką istotą żywą: z ptactwem, ze zwierzętami domowymi i polnymi, z wszelkim zwierzęciem na ziemi” (9, 9-10) . Ale co dziwniejsze, po upadku i po potopie Bóg jakby się wycofał z nakazu ochrony życia zwierząt i jakby zezwalał na wszelki pokarm: „wszystkie zwierzęta naziemne i wszystkie ryby morskie zostały oddane wam we władanie. Wszystko, co się porusza i żyje, jest przeznaczone dla was na pokarm” (9, 2-3).

Mimo przymierza z Noem niewiele się zmieniło w sytuacji człowieka i jego środowiska: panuje grzech i jego gorzkie konsekwencje. Zgodnie jednak z obietnicą daną w raju (3,14-15), zwaną Protoewangelią, wszystko zmierza do tego, żeby odkupić człowieka i jego naturalne środowisko. Bóg jako Ojciec, postanowił „wszystko (panta) na nowo zjednoczyć w Chrystusie jako Głowie: to, co w niebiosach, i to, co na ziemi” (Ef I 1,10). […]

1 część artykułu, który ukazał się w miesięczniku „Więź” nr 7 w 1998.


Świnia też....człowiek, no prawie... (z bloga Efekt setnej małpy)

„ Ty świnio...” Jakże często człowiek obraża to zwierzę, mówiąc tak do drugiego człowieka, który jest brudny lub bez zasad. Czy aby na pewno słusznie ? Czy świnia posiada uczucia, jakie my nazywamy  „ ludzkimi ”?? Czy może na przykład wstydzić się czegoś, bać się lub zwyczajnie... kochać?

No cóż, naukowcy dowiedli już niezbicie, iż świnie są wyjątkowo inteligentne.  Przewyższają je tylko naczelne i to nie w każdym przypadku. Te zwierzęta rozpoznają wzajemnie swój głos, a matki śpiewają swoim dzieciom kołysanki na dobranoc. Nie tylko dzieci, ale i dorosłe osobniki uwielbiają się do siebie przytulać. Potrafią dbać o siebie i pomagać w potrzebie w stopniu nieznanym innym gatunkom. Bywają wtedy bardziej empatyczne od niejednego człowieka. Zresztą to akurat dotyczy nie tylko świń... Stwierdzono u nich głębokie życie uczuciowe. Uwielbiają się bawić i  przodują w grach video sterowanych joystickiem !! Zaobserwował to prof. Stanley Curtis z Uniwersytetu Stanowego w Pensylwanii. Świnie mają też doskonałą pamięć, np. zapamiętują ikony w grach, aby je potem odtworzyć. Chętnie aportują, a bywają w tym lepsze od psów, potrafią się mocno koncentrować. Tworzą skomplikowane układy społeczne, wzajemnie sobie pomagają, mają też wysoką świadomość zagrożeń mogących zaburzyć te układy, a do tego diabelnie szybko się uczą. Głośne eksperymenty, które to potwierdzały, robiono na całym świecie jeszcze w latach 70-tych ubiegłego wieku.

Widziałem film dokumentalny z jednego z takich  eksperymentów, który został przeprowadzony w dawnym ZSRR. Otóż świniom podano do koryt ich ulubione ziarna nasączone...alkoholem. Wszyscy członkowie stada najedli się do syta i... zaczęło się. Totalny chaos... Hierarchia padła na zbity, a właściwie spity ryj. W pijanym widzie osobniki stojące najniżej w tejże hierarchii atakowały efektownie i efektywnie te wyżej stojące, nie wyłączając przewodnika stada, który stracił nie tylko panowanie nad grupą, ale i swoją w nim pozycję. Był absolutnie bezradny w nowej sytuacji. Siedział w kącie i otumaniony godził się na wszystko, co się działo. (Czy nie jest to niektórym z nas znane z tzw. „ własnej autopsji ”, jeśli chodzi o zachowania imprezowe w ludzkim stadzie?) Po pewnym czasie wzlotu jednych osobników, a upadku innych, świnie w końcu zmorzył pijacki sen. Przewodnik stada był najsilniejszym i najzdrowszym osobnikiem, więc nazajutrz po pijaństwie obudził się pierwszy, rozejrzał wokół i zaczął robić porządki. Przede wszystkim odzyskał swoją pozycję. Budzące się świnie zostały ustawione, tak, jak należało, czyli każda na swoim zwykłym miejscu w hierarchii. I teraz najciekawsze – naukowcy, podobnie jak poprzedniego dnia, nałożyli do koryt zboża nasączonego alkoholem. Przewodnik stada, poczuwszy, co się święci, najpierw zagonił pobratymców w kąt( a posłuch już miał, szczególnie, że na kacu był nieco wściekły), a potem podchodził kolejno do koryt i.... wywracał je ryjem do góry dnem, a zapaskudzone alkoholem ziarno z pasją i determinacją wdeptywał w ziemię !! Eksperyment powtórzono, ale nie zdołano zaszczepić alkoholizmu w tym stadzie. Widocznie świnie radzieckie... Hmmm, ale to już chyba nie jest tematem naszych rozważań...

Świnie też znane są z tego, iż ratują życie ludziom i pomagają im na wiele sposobów. Nie chodzi tylko o to, że świnia z powodzeniem choćby zastępuje psa szukając ludzi pod gruzami, czy na lotniskach narkotyków. Historia zna przecież mnóstwo takich przypadków gdy np. świnia złapała złodzieja czy uratowała małego chłopca przed utonięciem.

A co do słynnego zwyczajowego „jesteś brudny jak świnia”... Jeśli świniom stworzyć odpowiednie warunki, łącznie z basenem  z czystą wodą, to okaże się, że świnie dbają o czystość i higienę, bywa częściej, niż niejeden przedstawiciel homo sapiens. Mając odpowiednie warunki i teren, świnie często się kąpią w swojej „łazience”, wyznaczają na nim strefę stołówkową i oddaloną od niej strefę „wychodkową”. Jeśli jednak zamykamy je w ciasnych klatkach lub boksach … Znamy wiele przypadków zachowań człowieka w podobnych warunkach. „Zbydlęcić” nimi można każdą istotę.
Od pewnego czasu bulwersują co niektórych najnowsze badania genetyczne i w oparciu o nie eksperymenty kliniczne, które dowodzą, że nie jesteśmy tak znów różni od tych, tak niesprawiedliwie pogardzanych przez wielu zwierząt. Już okazało się, że niektóre z narządów świń mogą być stosowanych w transplantacji, tak niewielkie są między nami różnice.

Niestety, my te wspaniałe zwierzęta widzimy najczęściej pod postacią kotleta schabowego z kiszoną kapustą . To okrutne, że najpierw zaczęliśmy zabijać zwierzęta, a potem dopiero badać je nie pod względem  przydatności do spożycia, a choćby inteligencji czy uczuć. Statystyczny Polak zjada 40 kg wieprzowiny rocznie. Jak się ją pozyskuje? Przecież nie rośnie na drzewach... Zwierzęta pozbawia się życia „fabrycznie” i taśmowo w rzeźniach. A znając już inteligencję tych zwierząt i ich możliwości emocjonalne i uczuciowe, możemy bez ryzyka błędu przyjąć za pewnik, że świnia doskonale wie, że idzie na rzeż i będzie zabita. I musi się ona bardzo bać... Niektórzy ludzie  naprawdę myślą ,że albo kotlety rosną na drzewach, albo -w innym przypadku-świnie wcale nie są zwierzętami czującymi. Tak zostaliśmy wychowani. W nieświadomości tego, co znajduje się na naszych talerzach. I skąd to jedzenie się bierze.  Tak jest łatwiej i...”moralniej”.    A świnia...? No cóż, ona gotowa jest zaprzyjaźnić się z człowiekiem, pokochać go, pozwolić mu korzystać ze swojej inteligencji, pójdzie z człowiekiem na spacer, jeśli tylko wypuścimy ją z małego , zamkniętego pomieszczenia, w jakim jest hodowana i usilnie traktowana jako "żywność". Ona nie jest "żywnością", pomyliliśmy się drodzy ludzie i jako istoty czujące, za jakie się uważamy, powinniśmy się do tego wreszcie przyznać.

Brzydzimy się chińczykami, zjadającymi psy  lub też  kanibalami zjadającymi ludzkie ciała. Tylko....jaka jest różnica pomiędzy istotą czującą , a istotą czującą??? A kanibal... ? Nie zjada zabitego wroga, żeby się nażreć, tylko po to, żeby przejąć jego najlepsze cechy, takie jak prawość, męstwo czy spryt... A wielu z nas po co wrzuca w siebie golonkę ( czyli część nogi takiej czującej istoty ) z musztardą... ?

 


Psychologia kurczaka

Kura, która ma trochę szczęścia, posiada do dyspozycji zieloną trawę na wybiegu, własne miejsce na grzędzie i własny kąt do znoszenia jajek. Jak na kurę przystało, przechadza się po swoim terenie i gdacze. Ale mało kto wie, iż kura gdacze na 24 różne sposoby !! Tak to stado porozumiewa się miedzy sobą – gdada...znaczy gada, po ludzku mówiąc.

Kury, jak ludzie,  przekazują sobie różne informacje, te o jedzeniu, o zagrożeniach takich, jak czający się lis w pobliżu albo człowiek z siekierą... Troszkę gorzej jest z arytmetyką, z liczeniem. Ptaki te  nie są super matematykami, ale... Właśnie, ale do 5 liczyć spokojnie potrafią. Co obejmuje też... dodawanie i odejmowanie.
Naukowcy twierdzą, że  rozwój emocjonalny kur równy jest rozwojowi ok. 7 letniego dziecka!

Mają swoją kurzą osobowość, oraz potrafią pokazywać szereg emocji. W relacjach damsko - męskich potrafią sobą wzajemnie manipulować ( znów bardzo ludzka cecha). Na przykład kogut, gdy ma ochotę na igraszki, zaczyna kopać w ziemi i udaje, że znalazł smakowity kąsek w postaci robaka. Kura, która nabierze się na to oszustwo i zbliży się po jedzenie, jest już w łapskach, a właściwie pazurach niecnego, podstępnego samca, który wskakuje na nią, domagając się, a często wręcz zmuszając ją pożycia. Ale biada samcowi, który zbyt często będzie używał takich sztuczek.  Kury się uczą i nie dają się nabierać  dwa razy na ten sam numer. Przynajmniej przez pewien czas...

No i z takich kogucich knowań, a bywa, że i dobrowolnych obopólnie igraszek, powstają zapłodnione jaja, a z nich po pewnym czasie kura wysiaduje kurze dzieci, czyli kurczęta. I co się okazuje …? Kurczaki te są samoświadome, w co trudno uwierzyć, choć naukowcy coraz częściej nas o tym przekonują. Same ustalają hierarchię w swojej społeczności, wykazują zdolności poznawcze, potrafią rozwiązywać społeczne problemy, doświadczają mnóstwa emocji: radości, oczekiwania, niepokoju, strachu... Posiadają prostą formę empatii, uczuciowość. Potrafią się cieszyć z życia... A my sprowadzamy je najczęściej do roli udka w panierce. Teraz już wiadomo, że niesłusznie.

Kury odczuwają, doskonale wiedzą, kiedy nadchodzi kres ich życia, i jakże często jest on okrutny. Zanim udamy się po kurczaka z rożna na niedzielny obiad, może sami powinniśmy pomyśleć o tym chwilę, wykazać trochę empatii....? Czy naprawdę musimy zabijać inteligentne istoty, aby samemu żyć ?? Kto i kiedy nas o tym przekonał ? Kto postawił nas na pierwszym miejscu w łańcuchu pokarmowym, nakazując nam pozbawiać życia inne istoty, często z powodu nawyków i zwykłego zaspokajania potrzeb smakowych, a nie konieczności przeżycia ? Oto pytania, jakie każdy, kto uczucia posiada, powinien sobie zadać. Choćby po to, żeby uszanować to, że ktoś poświęca życie, żeby zaspokoić nasze apetyty. A może zaczniemy z czasem rezygnować z takiej ofiary... ?

Kury, zdolne do uczuć, z pewnością potrafią być nam autentycznie i głęboko wdzięczne za ocalenie im życia. Będą nie tylko wdzięczne, ale chętne do serdecznej przyjaźni z nami. Zresztą, jak każde inne zwierzę.

 


Krowa, czyli steki nie rosną na drzewach. (z bloga Efekt setnej małpy 22 czerwca 2017 )

Lubicie steki? Mimo że w Polsce nadal króluje wieprzowina, coraz bardziej opłacalne stają się hodowle krów mięsnych. Rolników zachęca się do tego, ponieważ jedna krowa mięsna, to taki sam zysk, jak hodowanie trzech krów mlecznych. Nie opłaca się już doić, korzystniej zabijać. Tak...dla pieniędzy oczywiście. Jedzenie wołowiny to spożywanie ciał krów mięsnych. Nie każdy przeciętny konsument o tym wie, czy chce pamiętać. Część z nas nadal myśli, że w burgerach znajduje się mięso które rośnie w polu, czy na krzakach. Z powagą oświadczało to kilkoro obywateli w wieku 5 – 8 lat, nagabywanych na ten temat przez dziennikarzy radiowych. Tak jesteśmy wychowywani.

Warto wiedzieć o tym, że krowa świadomość swoją ma i w związku z tym coraz częściej organizuje się dla rolników wykłady i seminaria na temat psychologii krów i fachowego organizowania spokojnego, wręcz pogodnego życia tych zwierząt. Bynajmniej nie z empatii, szacunku czy sympatii, lecz po prostu dlatego, że bezstresowo chowana  krowa po zabiciu "daje lepsze mięso", z mniejszą dawką hormonów strachu i cierpienia. Należy je więc nawet głaskać, zaprzyjaźnić się, a potem miłośnie ubić i postawić na stole z ziemniakami i surówką.

Ludzie z naszego kręgu cywilizacyjnego czują taki wstręt do Chińczyków zjadających psy; jak można zjeść przyjaciela ?? Cóż, czy jesteśmy lepsi? W Indiach krowy są święte i traktowane z należytym szacunkiem jako mądre i kochające zwierzęta. Hindusi w większości zresztą są wegetarianami.  Starożytni (czytaj: przedchrześcijańscy) Słowianie również obdarzali krowę szacunkiem i nie ze względu na mięso, ale mleko... U nich liczyły się szczególnie i szczególną estymą były otaczane krowa i... pszczoła. Dlatego nasze kraje określane były jako "mlekiem i miodem płynące". Nie żarliśmy karmicielek. Mięsiwo pochodziło przede wszystkim z polowań, a jadano je zdecydowanie rzadko.

Jest dobra wiadomość, o której wspomnieć tutaj koniecznie trzeba. U nas, we współczesnej Polsce, jest już ponad milion wegetarian!! I szacuje się, że wkrótce liczba ta wzrośnie do kilku milionów, bo tak zwana moda na zdrowe i bezmięsne jedzenie wzrasta w tempie mocno przyśpieszonym. Nie tylko ze względu na wzrost świadomości zdrowotnej, ale i świadomości ogólnie pojmowanej. I chwała za to wszystkim, którzy podjęli się próby zrozumienia, że zwierzę nie rośnie na drzewie, nie rośnie w polu...że jest świadomą istotą, a więc my – ludzie, no cóż, uprawiamy swego rodzaju...kanibalizm.

Krowa, obojętnie - mięsna czy mleczna, po prostu krowa - posiada wrażliwość świata niespotykaną u nas ludzi. My chwalimy się swoimi zmysłami, ale zmysły tych zwierzaków są bardziej rozbudowane i wrażliwe. Na przykład kąt ich widzenia to 360 stopni. Krowa rozpoznaje natychmiast najmniejsze różnice w naszym zachowaniu, gestach czy spojrzeniu. Widzi każdą zmianę w swoim otoczeniu, nawet niewielką, na którą człowiek nie zwróciłby uwagi. Krowy są stadne (jak ludzie), lubią towarzystwo (jak ludzie) i nie należą do samotników. W stadzie zawsze obowiązuje hierarchia. Na czele stoi najstarsza i najbardziej doświadczona,  najmądrzejsza  krowa (a to akurat odwrotnie niż u nas, przynajmniej w naszej "wspaniałej" współczesnej cywilizacji, bo u tzw. ludów prymitywnych jeszcze tak się zdarza, że najmądrzejszych wybiera się na szefów).

Krowy zawierają między sobą wieloletnie przyjaźnie, ich związki są bogate w uczucia. Choć krowa to zwierz społeczny, bardzo potrzebuje wolności i osobistej przestrzeni. Hodowane na małym terenie stają się nieszczęśliwe, bo choć kochają się nawzajem, każda z nich pragnie też swojego kawałka podłogi. Aby móc się położyć, przeciągnąć, obrócić na inny bok... Naukowcy stwierdzili, że potrafią martwić się o przyszłość swoją czy swoich towarzyszy. Okazało się też, że gdy chce im się pić, potrafią obsłużyć dźwignię od wodopoju, czy nawet same skorzystać z urządzeń karmiących. Są inteligentniejsze, niż nam się wydaje.

Krowy uwielbiają być głaskane i pieszczone, uspakajają się wtedy wewnętrznie, a akcja ich serca spada, jakby wchodziły w stany medytacyjne. W Wielkiej Brytanii zrobiono eksperyment, który wykazał, że krowy nazywane po imieniu dają średnio o 258 litrów mleka więcej rocznie, niż te traktowane bezosobowo. Nie lubią, gdy się na nie krzyczy, popycha  lub klepie po zadzie. Mają także swój język i sposób porozumiewania się. Ich muczenie i ryki posiadają nawet osobne dialekty. Inne 'muuu' usłyszymy na Mazurach, a inne na Śląsku!

Wiadomo, że oprócz  krów tak zwanych mięsnych, mamy jeszcze krowy mleczne. Aby taka miała laktację, musi zwyczajnie zostać matką. Cielaka, czyli dziecko odbiera się mamie zaraz po porodzie, aby nie zabierało jej mleka. Cielaka, czyli dziecko zwykle się zabija... i robi zeń szaszłyki, móżdżek, delikatne gulasze, czy co tam kto sobie zjeść zażyczy z cielęciny... A krowy bardzo kochają swoje cielaki. Naukowcy zaobserwowali, że długo chodzą w miejsce, w którym ostatnio widziały swoje dziecko i... płaczą... płaczą... Przeżywają autentyczną żałobę. A my będąc sami rodzicami udajemy się do sklepu po cielęcinę dla swoich dzieci...

Krowy długo też  pamiętają urazy i zapamiętują twarze ludzi, którzy je skrzywdzili lub ich bliskich. Potrafią trzymać uraz w sobie przez wiele lat (to też zupełnie tak , jak my...). Są w wielu aspektach, nie tylko cielesnych, podobne do nas, jak widać.

A kiedy mama-krowa przestaje produkować mleko, także ląduje w sklepie, pod nazwą wołowina. Tak to właśnie  rozgrywa się już od wielu, wielu dziesiątków lat... I tu zakończymy tą smutną historię o zabijaniu... Matek,ojców, ich dzieci... Dla pieniędzy, w imię interesu. A może też w imię chęci udowodnienia sobie własnej wyższości nad innymi czującymi istotami...? Tego, że dominujemy na tej planecie? Że jesteśmy na samym szczycie łańcuch pokarmowego...? Skąd w nas tyle zaufania do programu, który nam się w kółko powtarza, że "mięso jest nam niezbędne do życia?". Na ilu takich "fundamentalnych" programach się już zawiedliśmy?

Potrzeba nam jednak zmiany, potrzeba zminimalizowania niepotrzebnego zupełnie cierpienia. Nadzieją i szansą jest coraz szybsza ewolucja i wzrost naszej świadomości. Im bardziej rośnie ona, tym widoczniej spada liczba zabijanych zwierząt i w Polsce i na świecie. Często dziwi mnie zachowanie tzw. ludzi wierzących. Jesteśmy w kraju nadal dość katolickim. Ludzie chodzą do kościoła, przyjmują Komunię i inne sakramenty.... "Nie zabijaj", to jedno z najważniejszych Przykazań. Czy widział ktoś pod tym przykazaniem napisane małym choćby drukiem -"nie dotyczy zwierząt"? Albo może taki dopisek z gwiazdką, jakie są np. w umowach kredytowych?

Chciałbym, chcielibyśmy, byś rozważył, czy nie dołączyć do ludzi , którym zabijanie i krzywda innych nie jest obojętna. Wiadomo, że ten z nas, który jest bardziej empatyczny w stosunku do "mniejszych braci", jest również bardziej empatyczny w stosunku do przedstawicieli własnego gatunku.

Nie bez kozery też będzie przypomnieć, że większość metanu, który uchodzi za jeden z najniebezpieczniejszych gazów cieplarnianych wytwarzana jest właśnie przez setki milionów zwierząt hodowlanych. A przecież dobro planety, a tym samym i naszych potomnych, leży nam głęboko na sercach. Dbając mądrze i sensownie o Ziemię i jej mieszkańców - wszystkich, a nie tylko o człowieka - dbamy również o siebie i nasze dzieci i ich dzieci. Niech więc powiedzenie "człowiek – to brzmi dumnie" przestanie być pustym, wyświechtanym sloganem. Nie sądzisz, że byłoby pięknie, gdyby naprawdę zabrzmiało to dumnie?

 

 

 

 

Santuario Gaia/Care2 0

zdjęcie z https://www.onegreenplanet.org/news/rescued-calf-snuggles-with-a-compassionate-and-caring-man/

 


Antoni Kardas. Krótki szkic teologii zwierząt

Teologia zwierząt jest refleksją teologiczną nad rolą zwierząt w planie zbawienia. A jako że teologia w ogólności opiera się na relacji Boga ze stworzeniem, powinna być pełnoprawną dziedziną teologiczną. Powinna. Ale nie jest. Należałoby wręcz powiedzieć, niestety, że teologia zwierząt nie istnieje. Ale, jeśli nie rozumie się teologii zbyt wąsko, ale włącza się w jej nurt różne ludzkie myśli i dążenia (a myśli dotyczące zwierząt czy całości stworzenia w relacji do Boga nieobce były wielu świętym, a także świętym-uczonym) to można uznać, że istnieje, choć na pewno nie sformalizowana i akademicka, gdyż jak powiedziano, działy teologii, które najwięcej mogłyby na ten temat powiedzieć, przede wszystkim teologia dogmatyczna czy teologia moralna, niemal milczą o zwierzętach.

Mimo to, w tym artykule postaram się ukazać – zgodne, mam nadzieję, z Objawieniem i metafizyką chrześcijańską – zręby teologii zwierząt, opierając się na myśli świętego Tomasza z Akwinu i anglikańskiego teologa Andrew Linzeya. To połączenie może wydawać się na początku bardzo egzotyczne, ale według mnie postaci te w tajemniczy sposób uzupełniają się wzajemnie.

Zacznę jednak od podstawowych kwestii: dlaczego w ogóle dziś teologia milczy o zwierzętach, oraz dlaczego nie powinna milczeć.Więcej Info


Antoni Kardas. Pro-life dla wszystkich

W środowiskach katolickich wiele mówi się o szacunku dla każdego życia. Ma się wtedy na myśli głównie ludzkie życie nienarodzone lub życie zmierzające ku końcowi. Okazywanie zaś tego szacunku najczęściej oznacza walkę z aborcją i eutanazją, rzadziej pozytywną promocję życia od naturalnego poczęcia do naturalnej śmierci. W każdym razie postawa „pro-life” jest uzasadniona i ważna – choć czasami niektórzy mogą nie zgadzać się z formą (krwawe billboardy) bądź motywacją tzw. prolajferów, która czasem wynika tylko z przeciwstawiania się wszystkiemu, co „lewackie”. Uznając idealną postawę „pro-life”, która wypływa z zadziwienia nad cudownością ludzkiego życia i jego niezatracalną nigdy wartością dostrzegam w niej jeden mankament, jeden brak, jedno niedopowiedzenie – mianowicie katolicki „pro-life” dotyczy tylko życia ludzkiego.Więcej Info


Antoni Kardas. Dlaczego Bóg przyzwala na cierpienie?

Ostatnio głośno się zrobiło o cierpieniu zwierząt w związku ze sprawą śledztwa na fermie norek i ustawą tzw. piątki dla zwierząt. Cierpienie w ogólności ostatnio zaczyna mnie bardziej uwierać… Wydaję mi się, że w pewnym wieku takie zagadnienia wracają jak bumerang – powracają z młodości, kiedy wszystko jest proste, a życie wiary nie zna zbyt wielu pytań i rozterek. Jest chwała i jasność, cierpienie jest gdzieś na marginesie, zresztą da się je wtedy wytłumaczyć.Więcej Info