Bóg jest do­pó­ki pa­trzy do­pó­ki ma oczy

Kaw­ki już śpią w ga­łę­ziach i mrok już się mro­czy

Kot śpi z ogo­nem w py­sku na ka­lo­ry­fe­rze
Głę­bo­ko w mo­krych li­ściach śpią pół­ży­we jeże

Bóg za­snął ale pa­trzą Jego wiecz­ne oczy
Śni się sza­rym wie­wiór­kom i mrok już się mro­czy

Świat śpi śnią go wie­wiór­ki cho­re kaw­ki jeże
Wie­wiór­ki kaw­ki Boga wiecz­ne­go żoł­nie­rze

Kot po­ru­sza się we śnie – ogon w py­sku trzy­ma
Śni Boga – Bóg ma po­stać Do­bre­go Ol­brzy­ma

I Bogu – tak­że Jemu! – śni się ogon koci
Ogon któ­ry tam we śnie tuż przy Bogu pso­ci

Głę­bo­ko w li­ściach mrocz­ność bu­dzi się i ru­sza
Jeż pół­mar­twy w swą po­dróż ostat­nią wy­ru­sza

Na ja­błon­ce tam wła­śnie gdzie wisi sło­ni­na
Śpią dwie kaw­ki i cho­ry gaw­ron bie­da­czy­na

O ist­nie­nie! o ja­kie to brzyd­kie stra­szy­dło!
Gaw­ron śpi – krwa­wi jemu uła­ma­ne skrzy­dło

Jed­no oko za­my­ka a dru­gie otwie­ra
Pa­trzy Bóg i śni o nas albo też umie­ra

Kie­dy gru­dzień śnieg ci­ska po­mię­dzy gaw­ro­ny
Po­mię­dzy śmierć i ży­cie – i świat jest uśpio­ny

Pa­trzy mrok i wi­dzial­na – mrocz­ność w mro­ku leży
I w kom­po­ście jeż cho­dzi wśród zgni­łych obie­rzyn

Pa­trzą na nas otwar­te oczy Boga
Jest sen – i je­śli wej­dziesz – to we śnie jest dro­ga

 

Z: Jarosław Marek Rymkiewicz. Zachód słońca w Milanówku. Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2002