[…] und ich gäbe mein bißchen Haus
und Glück und Behagen gern für einen
alten Hut und Ranzen, um noch einmal
die Welt zu grüßen und mein Heimweh
über Wasser und Land zu tragen
Hermann Hesse, Bodensee. Im Philisterland (1904)

 

Stary kapelusz plecak wiatr i wędrowanie

Może tędy do Boga ktoś z nas się dostanie

 

Tędy przez krzaki jeżyn podmiejskie śmietniska

Jeśli Bóg tutaj chodzi to nas widzi z bliska

 

Tędy obok kolejki w chwastach po nasypie

Tam gdzie spóźniona jesień czarne liście sypie

 

Czy widzisz – przy mnie idą koty jeż półżywy

Sucha jabłoń klon ścięty złamane pokrzywy

 

Dwie kawki pogubione klon ścięty za młodu

I jeszcze coś co żyło w ciemnościach ogrodu

 

Z kotów Żółtek umarły oraz Psotka żywa

I Figiel ten co Żółtka żałośnie przyzywa

 

Tam na prawo mieszkają Małgosia i Ania

Bóg gdzieś jest ale wielka chmura go zasłania

 

Idą także migdałek trzy brzózki schorzałe

Stara sosna i wrzosy choć to dzieci małe

 

Kwacze Żółtek i Figiel bo głos mają kaczy

Biegną przodem kto pierwszy z nich Boga zobaczy

 

Przez wiadukt i na lewo przy dziurawym płocie

Suchy jaśmin sosenki jedno widmo kocie

 

Idę z nimi coś sobie nucę z Zaratustry

Chmury wiszą na niebie jak skrwawione chusty

 

Nie wiemy czy Bóg blisko czy daleko mieszka

I gdzie – czy to do Boga prowadzi ta ścieżka

 

Przez jesień mego życia idziemy pomału

To co z życia zostanie będzie do podziału

 

To co niosę na rękach to jest kocię młode

Mała gwiazdka nam wróży przyjemną pogodę

 

Z: Jarosław Marek Rymkiewicz. Zachód słońca w Milanówku. Sic!, Warszawa 2002