Kiedy, ze snu nocnego słodkiej tajemnicy

Obudzony ze świtem, wyjdę w pole wcześnie,

Ptaki, jakbym z nieznanej wracał zagranicy,

Pytają mnie świergotem: „Cóż tam słychać we śnie?”

 

Milczę, nie chcąc dopuścić w swe skryte marzenia

Wścibskiego bractwa, co się zda gniewne po trosze,

Zwłaszcza dzięcioły; lecą więc pod las do cienia,

Lecz choć pukają w drzewa, las nie mówi: „Proszę!”

 

I czują się bezdomne: ni w mym śnie, ni w lesie.

Czyż mam je wtajemniczać w mych rojeń legendę?

Każdy z nas sobie śpiewa, śni, z wiatrem się niesie.

Żegnam! Kłaniajcie mi się, gdy wam śnić się będę!

 

W: Leopold Staff. Deszcz majowy. Nasza Księgarnia, 1978