Umieją być najszybsze. To tylko chwilowy

stan, to ich przypłaszczenie. Wiedzą,

jak zwęzić się pionowo w prędki wyrzut i

skoczyć. Ich przyziemność gotowa,

by zwinąć się w sprężynę, słuchającą tylko

świstu powietrza za uszami. Oczy,

tak łagodnie brązowe teraz, są otwarte

na przyjęcie skaczących do gardła obrazów.

Nie dają nam się bać, są płaskie tak,

że tym łatwiej je przybić do ziemi

spojrzeniem, nigdy równoległym. Wiele

nam wybaczyły; lecz trwa przyszły pęd

w ciałach wciąż skłonnych do stania się ostrzem.