Jerzy Nowosielski fascynował mnie od wczesnej młodości. W połowie lat 70. najbliższym kościołem był dla mnie, właśnie wtedy ikonograficznie ubierany przez artystę, Kościół Niepokalanego Poczęcia NMP prowadzony przez Zakon Braci Mniejszych na krakowskich Azorach. Gdybym wiedziała, kto maluje i komponuje jego wnętrze, z pewnością znalazłabym sposób, aby to podejrzeć! Jakże często w życiu nie rozpoznajemy, jak niezwykli ludzie żyją, albo jak ważne rzeczy dzieją się tuż obok, za cienką ścianą braku uważności. 

 

 

Pamiętam jednak dzień otwarcia głównego kościoła. I pierwsze wrażenie. Obcość i przyciąganie. Jakże inne to było wnętrze od znanych mi starych krakowskich kościołów. Ściana za ołtarzem głównym, na jakby boazerii, tak wtedy powszechnej w domach, opowiadała znaną historię. Ukrzyżowany ciemnoskóry boleśnie wygięty Chrystus, Jego ciało na przejrzystym, białym prześcieradle, mroczna, przeszywającą wzrokiem twarz nad tabernakulum. I święty Franciszek, otrzymujący stygmaty od Chrystusa, którego wizerunek otoczony jest cynobrowymi skrzydłami pełnymi oczu. Poruszająca w swojej prostocie droga krzyżowa.

 

Prześwitująca niewyobrażalność

Wtedy jeszcze nie oswoiłam ikon, ich świat był dziwny, trochę przerażający. Drewno, biel, ciemny brąz, błękit, czerwienie, śmiertelnie poważne twarze. Po kościele mojego dzieciństwa — bazylice Bożego Ciała na Kazimierzu — było to niezwykłe przeżycie. Nie wiadomo było, czy dzieje się obrazoburczość, czy może bardziej — niewyobrażalne jakby wyraźniej prześwituje przez to, co wyobrażone.

Te obrazy, droga krzyżowa, były niezwykłe, surowe, proste, lapidarne, nie można było oderwać od nich oczu. „Język malarski z natury oddziałuje na jakieś tajemnicze struktury psychiczne człowieka, o których my niewiele możemy powiedzieć czy wiedzieć. Malarstwo jest nader tajemniczą rzeczą. […] W zależności od tego, w jakim kręgu będziemy się obracali, można uznać malarstwo za magię, można powiedzieć, że jest to pewnego rodzaju joga. Jest to jakieś jednak czarowanie, jakieś zaklinanie rzeczywistości widzialnej. […] zaklinanie tej części świadomości, która kształtuje się pod wpływem zjawisk odbieranych poprzez oko […] która Ma wpływ na nasze wnętrze, na naszą duchowość” – mówił Nowosielski. (1)

I działa się magia. Musiała wpłynąć na moją świadomość, skoro potem szukałam jego dzieł i znajdowałam w wielu miejscach. Zawsze zaczarowana ich dziwną tajemnicą. W galeriach, na wystawach, w cerkwiach i kościołach.

Kaplicy już nie ma

Rozpaczałam, gdy dowiedziałam się, że jest likwidowana, zaprojektowana w całości przez artystę kaplica świętych Borysa i Gleba przy ul. Kanoniczej. Widziałam ją. Maleńka, a jakże intensywna. Cała w cudownym ciemnym indygo, z kilkunastoma ikonami, będącymi jakby oknami w pieczarze, jaskrawymi złotymi, karmazynowymi, wydobytymi z ciemności rubinowym światłem wiecznych lampek. Kaplicy już nie ma. Zmiotły ją egoizmy. Czy ktoś ją kiedyś zrekonstruuje?

 

Długo nie byłam świadoma teologicznych i filozoficznych myśli Nowosielskiego, niepokoiła mnie jedynie zaklęta w obrazach transcendencja. Myślałam, że jest tylko malarzem. Nie wiedziałam, że jest prawosławnym myślicielem, teologiem.

Poza Rajem

Uważał, że świat jest straszny, zły i zepsuty, że znajdujemy się poza Rajem i nic z tym my — ludzie nie możemy zrobić. Tak mówił, ale też, kiedy indziej — że człowiek religijny powinien cały czas współpracować w przywracaniu upadłego świata do pierwotnej wspaniałości.

Myśli Nowosielskiego wydają się czasem pokrętne, pełne sprzeczności, jakby niedokończone, w wywiadach czuje się, że niecierpliwią go pytania, na które przecież nie ma odpowiedzi: tak/nie. Ale gdy mówił, czy pisał, między słowami prześwitywało, za zdaniami czaiło się tuż, tuż, rozwiązanie tajemnicy.  Dzieląca nas od niej ciemna szyba stawała się jakby cieńsza. Podobnie jak w ciemnej kaplicy, w której świeciły ikony.

A potem, późno, odkryłam, co mnie z nim szczególnie łączy. Po pierwsze, ostra, przeszywająca świadomość pewnego kręgu ziemskiego piekła. Kręgu, o którym większość ludzi, także ludzi dobrych i wrażliwych, nie chce wiedzieć, nic z nim mieć do czynienia. Powiedział — ostrzej niż I.B. Singer, porównujący gehennę zwierząt do Treblinki — że zwierzęta w obozach śmierci stworzonych dla nich przez człowieka mają jeszcze gorzej: „Człowiek pędzony na śmierć, na rzeź w Oświęcimiu miał jakąś nadzieję na tak zwane życie pozagrobowe. A takiej iluzji zwierzę może nie mieć. A lęk i przerażenie, żal z powodu rozstawania się z życiem u zwierzęcia jest taki sam jak u człowieka”. Jak mało kto miał jasną niezakłamaną wiedzę o tragicznej sytuacji zwierząt poza Rajem. I tej egzystencjalnej, podobnej jak ludzka, ale też tej sprokurowanej im przez człowieka. Bardzo sobie cenię słowo „może” w cytacie. Nie ze wszystkim się zgadzam z Artystą, ale jestem pewna, że nic nie wiemy o życiu duchowym zwierząt. Drugie powinowactwo, to niezgoda na utratę nadziei. Niepokorne uporczywe szukanie wyjaśnienia dla zła świata. Te poszukiwania napędzane są intuicją, jakąś wewnętrzną pewnością: to nie może być tak jak widzimy! To nie może być tak bez sensu! Gdzieś jest wyjaśnienie!

Prawda i duch ponad literę

Bardzo ważne okazały się też słowa, które wtedy, dawno temu, wydawały się, mnie — niezadającej pytań, bezproblemowej katoliczce — malowniczą ekstrawagancją i prowokacją artysty. Teraz rozumiem, jaki ciężar niosą!

Mówi Nowosielski: „Pismo Święte jest wobec tych spraw kalekie, bierze jak gdyby udział w grzechu nieświadomości ludzkiej dotyczącym cierpienia zwierząt, od pierwszych do ostatnich stronic, bo nawet Apokalipsa mówi o psach, które pozostały na zewnątrz; nawet Ewangelia, nawet same słowa Chrystusa są właściwie bezlitosne. Pismo Święte jest martwe zarówno w stosunku do zwierząt, jak i do tajemnicy Judasza […]. Trzeba tak kochać prawdę i ducha, żeby nawet wyżej stawiać ją nad literę Ewangelii. […] Jeśli to jest herezja, to chcę być heretykiem. Już św. Paweł powiedział, że herezje też są potrzebne, więc się tak bardzo nie martwię…”.(2) Wdzięczna jestem za te, dodające odwagi zdania. W takim towarzystwie jest zdecydowanie raźniej.

Chcę w ten czas, kiedy szczególnie dużo mówi się o Nowosielskim oddać hołd jego odwadze, otwartości w mówieniu o losie zwierząt, o naszej ludzkiej bezduszności. Wykorzystam tej jesieni 2023 roku, roku Artysty, jego myśli i słowa. Może, jak diament zetrą, pocienią grubą ciemną szybę, za którą płaczą zwierzęta.

Źródła:

  1. Religia jest rzeczą bardzo niebezpieczną. Wywiad Rafała Zmysłowskiego z Nowosielskim. BruLion nr 27 2/95, Str. 146 – 156
  2. Z. Podgórzec. Wokół ikony. Rozmowy z Jerzym Nowosielskim, Warszawa 1985 s. 56, 57, 103-104.

 

Portret J. Nowosielskiego autorstwa Mai Siwik.

Fotografie ołtarza w Kościele Niepokalanego Poczęcia NMP w Krakowie: Paweł Mazur, Więcej: bankfoto.info