Ten raport, którego pełny tekst można przeczytać tutaj: Katolicy-i-Boze-zwierzeta-INT.pdf, (English version: Catholics and God’s Animals_ eng ) tak naprawdę nie jest o zwierzętach, jest o nas – ludziach. Bóg powierzył ludziom opiekę nad  Ziemią, aby ją uprawiali i doglądali Jego Stworzenia (Rodz. 2, 15).  Obecny kryzys ekologiczny jest kryzysem relacji człowieka z resztą stworzonego świata. Chrześcijańska ekologia integralna w swoich diagnozach, postulatach i rozwiązaniach chce te relacje naprawić: mówi o tym, jak zapobiegać zmianom klimatycznym, brakowi wody, zanieczyszczeniom, zanikowi bioróżnorodności, mówi o niedobrych dla człowieka i społeczeństw skutkach złego gospodarowania Ziemią. Pomija jednak w swoich zaleceniach prawie zupełnie ogromną część STWORZENIA, jaką są ZWIERZĘTA. A one, zwłaszcza ich czująca część nie tylko potrzebuje wielkiej uwagi, ale i zupełnie innego rodzaju troski niż skały, strumienie i powietrze. Potrzebuje ludzkiej moralności i wrażliwości, podobnie jak potrzebują jej ludzie.  

Z Pisma Świętego, Tradycji i katolickiego nauczania powszechnego dowiadujemy się, że zwierzęta są kochanymi przez Boga istotami, które człowiek ma traktować z szacunkiem, jako powierzoną mu w odpowiedzialny zarząd Bożą własność. Każde życie dane przez Boga jest święte. W każdym stworzeniu, także w zwierzętach, doświadczamy Bożej obecności. Wierzymy też, że wraz z całym Stworzeniem zmierzamy do Królestwa Bożego, którego ideał znamy z Pisma Świętego, a naszym zadaniem już tu na Ziemi jest budowanie świata, w którym zbliżamy się do tego ideału, i w którym każde stworzenie może rozkwitać.

Chrześcijanie pierwszych wieków znacznie lepiej niż my – ludzie nowocześni – rozumieli godność i miejsce zwierząt w porządku Stworzenia. Wyraźnie odczuwali wspólnotę losu i przeznaczenia z całą przyrodą. Świętość kojarzona była z miłością do wszystkiego, co żyje, gdyż „nawet najmniejsze stworzenia noszą na sobie odciski palców swego Stwórcy”. W historii naszej chrześcijańskiej cywilizacji bardzo długo traktowano zwierzęta hodowlane z szacunkiem i troską. Były blisko człowieka, często żyły z nim pod jednym dachem. Człowiek był do nich przywiązany, obserwował je i rozumiał.

W naszych czasach, większość zwierząt człowiek sztucznie sprowadza na świat i w wielkich przemysłowych hodowlach zmusza do życia wbrew ich naturze. Sprowadza do rangi przedmiotów służących zaspokajaniu ludzkiej chciwości, zachłanności, często zachcianek. W naszym kręgu cywilizacyjnym nie ma potrzeby, która by takie postępowanie usprawiedliwiła.

Dzikie zwierzęta giną z powodu zmian klimatycznych, zanieczyszczeń środowiska, nieuzasadnionych polowań, masowych odłowów ryb i intensywnego rolnictwa. Pozbawiane swoich naturalnych siedlisk giną z głodu, pragnienia, albo przemieszczają się w obszary, które nie są ich naturalnym habitatem. Ostatni raport Międzyrządowej Platformy ds. Różnorodności Biologicznej i Ekosystemu (IPEBES, ONZ) mówi, że blisko milion gatunków roślin i zwierząt jest obecnie zagrożonych wyginięciem, a wiele z nich zniknie już w najbliższych dekadach. W Polsce dotyczy to 330 gatunków (w tym zagrożonych krytycznie jest 91). Te zwierzęta nie będą już chwalić Boga swoim pięknem.

Okrutnie traktowane bywają zwierzęta towarzyszące. W 2019 roku Polskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami objęło swoimi interwencjami 405 081 osób i 315 instytucji; w 2020 roku było to już 530 367 osób i mniej, bo 250 instytucji.  W roku 2020, jedno tylko Towarzystwo Ochrony Zwierząt w Polsce przeprowadziło ok. 35 tys. interwencji dotyczących niehumanitarnego traktowania zwierząt.

Każdego roku na policję i do prokuratury zgłaszanych są setki przestępstw. Większość z nich (70%) kończy się odmową lub umorzeniem dochodzenia. Jakie formy może przyjąć ludzkie okrucieństwo, mówią najlepiej dwa bazujące na dokumentach sądowych i policyjnych raporty: „Jak Polacy znęcają się nad zwierzętami” i „Bezkarni. Przestępstwa przeciwko zwierzętom.” Każdy powinien je przeczytać, pamiętając, że przestępstwa zgłaszane do organów ścigania to wierzchołek góry lodowej.

Co te wszystkie fakty mówią o nas chrześcijanach? Kim jesteśmy? Dobrymi, miłosiernymi na obraz Boga gospodarzami Stworzenia? Czy okrutnymi, bezwzględnymi oprawcami i wyzyskiwaczami?

Możemy z dużą pewnością powiedzieć, że niemal zawsze, gdy korzystamy z produktów pochodzenia zwierzęcego, bierzemy udział w czymś, co jest dalekie od wartości Królestwa Bożego i dalekie od „bycia na wzór Boga”. Kardynał John Henry Newman pisał: „Okrucieństwo względem zwierząt jest czymś takim, jak gdyby człowiek nie kochał Boga… jest coś przerażającego, szatańskiego w znęcaniu się nad tymi, którzy nigdy nas nie skrzywdzili i którzy nie mogą się bronić, którzy są całkowicie poddani naszej władzy”.

Humanitarny stosunek ludzi do zwierząt nie oznacza zrównywania ich z człowiekiem, ani nie oznacza antropomorfizacji ich potrzeb. Właśnie dlatego, że są słabsze intelektualnie od człowieka, i od niego zależne, powinniśmy je chronić. Troska o zwierzęta nie oznacza braku troski o ludzi, wręcz przeciwnie, rozwija ludzką empatię i wrażliwość. Jest też wychodzącym poza granice własnego gatunku, wyrazem człowieczeństwa. Jest także wyrazem zrozumienia naszej roli, jako dzierżawców Ziemi. Ta troska wiąże się również z troską o nas – ludzi doświadczających skutków przemysłowej hodowli zwierząt i o ludzi zatrudnionych w miejscach, gdzie bezduszna eksploatacja zwierząt niszczy ich psychikę i sumienie.

Podobnie jak większość ludzi, katolicy wypierają wiedzę o okrutnych praktykach wobec zwierząt. Robią to dla spokoju sumienia i dla własnej wygody, nie chcą też rezygnować z przyzwyczajeń i tradycji. Powiększający się dystans, jaki dzieli człowieka od zwierząt ułatwia ignorowanie ich sytuacji, a zabiegi rolnictwa i przemysłu, pomagają ukryć straszliwe realia hodowli i produkcji.

Kościół w znaczeniu zarówno wspólnoty jak i instytucji, jest na to w praktyce obojętny. Jego członkowie, zarówno świeccy, jak i duchowni, zazwyczaj nie wiążą tego, jak traktowane są zwierzęta z przesłaniem Pisma Świętego, z wiarą. W katolickim codziennym nauczaniu zwierzęta są zasadniczo nieobecne. I to wbrew zmianom w nauczaniu powszechnym, podkreślającym coraz bardziej integralność i wartość całego Stworzenia.

Ogólne zasady katolickiej moralności w odniesieniu do zwierząt pozostają w rozdźwięku ze współczesną wiedzą o ich doznaniowości i z tym, jakie formy przybrała w dzisiejszych czasach ich eksploatacja. W rachunkach sumienia dla dzieci pojawia się pytanie o dręczenie zwierząt, ale już rzadko w rachunkach sumienia dla dorosłych. Katolickie święta i uroczystości, wiążą się ze wzmożoną konsumpcją produktów zwierzęcych, co w pewien sposób sankcjonuje sposób ich pozyskiwania, a przez to, że jest tak silną normą społeczną nie jest poddawane żadnej refleksji. Fakt, że wielu księży poluje, a za powodzenie polowań odprawiane są Msze św. daje zwykłym wiernym przyzwolenie na myślistwo dla rozrywki.

Brakuje w Polsce nowoczesnej myśli teologicznej dotyczącej zwierząt, a nieliczne wypowiedzi Urzędu Nauczycielskiego, czy prace teologów, zwracające uwagę na krzywdę zwierząt nie są wiernym znane. Brak jest też odpowiedniej edukacji kleryków, sióstr zakonnych, katechetów. Poza ogólnymi i schematycznymi wskazaniami na lekcjach religii, dotyczącymi zazwyczaj zwierząt towarzyszących, nie spotykamy się w Kościele z nauczaniem w sprawie nadużywania przez ludzi ich władzy nad innymi istotami. Stąd wiernym obca jest refleksja nad relacjami Bóg – człowiek – zwierzę. Katolicy nie znajdą także moralnych inspiracji w katolickiej prasie dostępnej w parafiach czy na katolickich portalach internetowych.

Aby możliwe było uświadomienie sobie przez ludzi wierzących odpowiedzialności za to, jak traktowane są zwierzęta oraz aby nastąpiła zmiana stosunku do nich, konieczna jest odpowiednia katecheza prowadzona przez osoby otwarte na nowoczesną ekologię, wiedzę z zakresu biologii, etologii i psychologii zwierząt. Konieczna jest katecheza nawiązująca do najlepszych wzorów z początków chrześcijaństwa, a też mająca piękne wzory w osobie św. Franciszka i wielu innych świętych.

Aby obudziły się sumienia ludzi na współczesną gehennę zwierząt potrzebne jest w Kościele otwarte nazwanie wszystkich grzechów człowieka w odniesieniu do nich. Do wszystkich czujących zwierząt, bez względu na ich kategorię. Powinno się głośno mówić o moralnych aspektach produkcji zwierzęcej, rozrywki z udziałem zwierząt i ich wykorzystywania w badaniach. W tym także – o konsekwencjach uprzedmiotowienia zwierząt dla ludzi i środowiska. W cywilizacji XXI wieku, możliwe jest zminimalizowanie ich wykorzystania, a tym, których wykorzystanie wciąż jeszcze naprawdę potrzebne, możliwe jest zapewnienie maksymalnego dobrostanu.

Katolicy, chrześcijanie, którzy za wskazaniami Chrystusa mają chronić słabych, małych i pokrzywdzonych powinni być tacy także dla zwierząt, nawet kosztem własnych samoograniczeń. Tak jak byli w awangardzie stanowienia praw człowieka, tak najwyższy czas, aby rozwijająca się od dwóch tysięcy lat chrześcijańska moralność objęła realnie zwierzęce siostry i braci. Konieczny jest kolejny etyczny krok chrześcijaństwa.

Jest to jedyna droga do chcianej przez Boga harmonii i pokoju w Stworzeniu. To „Stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych” (Rz 8,19-23). Bez zaprzestania krzywdzenia zwierząt ludzkość nie wyzbędzie się agresji, chęci dominacji i zła.

 

Zespół „Troska o Stworzenie” Kongresu Katoliczek i Katolików

 Barbara Niedźwiedzka – autorka raportu

Przy współpracy: Barbary Bik, Grażyny Derlagi, Barłomieja Gardolińskiego, Małgorzaty Hanzl, Andrzeja Kozielskiego, Grzegorza Pieńkowskiego, Marty Saratowicz, Joanny Zatylnej

Pełny tekst raportu do pobrania TUTAJ: Katolicy-i-Boze-zwierzeta-INT.pdf