Zbliża się post przed Świętami Zmartwychwstania. Czas refleksji nad własnym życiem, zaglądania w głąb siebie, spoglądania w górę ponad ziemską codzienność, i wokół siebie z pytaniem, czy jesteśmy dobrymi bliźnimi. Zrezygnowanie z rutyny, wyrzeczenie się czegoś cennego może pomóc, przypomina, nagina, sublimuje, wytrąca z komfortu.

Czy mięso jest w naszym świecie jeszcze cenne dla kogoś? Nie sądzę. Dla większości współczesnych Polaków mięso jest czymś codziennym, oczywistym, zwyczajnym. Częstym. Bardzo częstym. Niektórzy jedzą je 3 razy dziennie. A więc czy powstrzymanie się od jedzenia mięsa, jako pomoc w zwrócenia myśli ku niewidzialnemu i korekty postępowania jest metodą na dzisiejsze czasy? Może wbrew pozorom jest?

Dawniej, gdy mięso było pokarmem upragnionym, dla wielu nawet odświętnym, rezygnacja z mięsa była wyrzeczeniem się przyziemnego pragnienia, odwróceniem od ubóstwiania smakowitych kawałeczków materii. Byli tacy, którzy przez 40 dni nie jedli nawet żadnego nabiału, ani masła, ani jaj, a że nie było wtedy sznycelków z tofu i pikantnej pasty z cieciorki, to było to naprawdę duże umartwienie. Jakże musiało smakować wtedy obfitujące w mięso i wędliny Wielkanocne śniadanie. Jakie to było świętowanie życia!! Ludzkiego życia.

Ale może, paradoksalnie i teraz, wyrzeczenie się mięsa spełnia swoją rolę, wprawdzie już nie przez rezygnację z upragnionego, ale przez wyrwanie z rutyny, zaburzenie zwyczajności? Śniadanie bez  pasztetu, obiad bez pieczeni, kolacja bez szynki. Można poczuć niepokój. Czy taki niepokój kieruje ludzi na drogę nawrócenia?

Nie wiem, ale nawet jeżeli nie jest to najlepszy rodzaj postu dla każdego (zatrzaśnięcie smartfonu w szafie zapewne skuteczniej wytrąciłoby wielu z nas z naszych kolein), to przecież w każdej duszy jest taki zakątek, w którym mieszka miłosierdzie. Niejedzenie mięsa, choćby tylko w tym czasie Wielkiego Postu, może być po prostu gestem miłosierdzia, wprawianiem się w miłosierdziu wobec innych czujących istot, poszerzaniem obszaru miłosierdzia.

Jak napiszę ile miliardów zwierząt zabijanych jest dla nas rocznie nikogo to nie wzruszy. Może już bardziej, gdybym opowiedziała o śmierci jednego, konkretnego, przerażonego? Wcześniej większość tych zwierząt, które ludzie zjedzą, także w czasie tego Postu, doświadcza nieludzkiego okrucieństwa w przemysłowych hodowlach.

I choćby z tego względu, można dodać do swoich rozmaitych postów, jeszcze ten jeden, choćby w jakimś zakresie. Może da się jeść w te dni połowę tego co zwykle, a może potraficie dodać 1-2 dni bez mięsa, a może da się nie jeść go wcale?

To mięso-życie, choć jest już tak w naszych czasach zwyczajne, nie przestało być  cenne.

Chrystus przygotowując się do swojej misji 40 dni spędził na pustyni wśród aniołów i… zwierząt. Dlaczego wśród zwierząt? Jak myślicie?