„…Wydaje mi się to oczywiste – nie brać udziału w zabijaniu, nawet jeżeli sama nie zabijam, ale jako konsumentka. W moim domu tata rzadko jadł mięso, nie lubił. Mama zaś odwrotnie. Pamiętam takie zdarzenie z wczesnego dzieciństwa – zabrano mnie do cyrku, gdzie jednym z numerów było upokarzanie wytresowanego niedźwiedzia. Nie mogłam tego znieść i już nigdy nie poszłam do cyrku. Bardzo dokładnie zapamiętałam tę scenę – niedźwiedziowi kazano wkładać pysk do pojemnika z mąką i potem paradować z ubieloną twarzą. Ludzi to bardzo śmieszyło. Dość wcześnie miałam świadomość, że żyjemy wśród zwierząt, tych dużych i małych, i że one są podmiotami, z którymi trzeba się liczyć, uważać na nie, traktować jak równe nam, ludziom.”

Pełny tekst:

https://vege.com.pl/2018/05/24/olga-tokarczuk/