Dość!!
Dość! Katastrofa ekologiczna na Odrze, miliony ginących w męczarniach stworzeń, cała ta tzw. narracja wokół tej ohydy i używane słownictwo poraża: tony, sztuki, worki, utylizacja, rybacy, którzy już nie będą mogli łowić wspaniałych okazów. Zwykłe polityczne oskarżenia wokół tego bestialstwa.
Gdzie w tym każda pojedyncza ryba? Każda z nich, tak jak człowiek żyła, broniła się przed śmiercią. Mała duża, młoda, stara. Każda była indywidualnym życiem, które chce żyć, jak prosto mówił Albert Schweitzer.
Ilu tysiącom ludzi musiały być, są, tak naprawdę zupełnie obojętne. Wszystkim tym, którzy na wszystkich poziomach zarządzają spustami trucizn. Tych, którzy ładują do rzek swoje ścieki, bo tak jest taniej. Tym milionom, którzy patrzą na zwierzęce życie, jak na jakąś biologiczną masę bez czucia.
Kto z was myśli o rybach? O ich życiu, o ich potrzebach, o ich bólu, o ich duszeniu się. Kto z was myśli o tym? Masa, tony, okazy, czyszczenie, odbudowywanie, aby niektórzy mogli spędzać miło czas nad wodą rozrywając wnętrza delikatnych rybich pyszczków. Aby inni mogli spokojnie przechadzać się lub kapać w pięknej rzece, nieniepokojeni pływającymi martwymi ciałami.
Jedno plemię żywych stworzeń dokonało eksterminacji innego plemienia żywych stworzeń, dysponując inteligencją i bronią, które nie dają szansy obrony.
W tych dniach (19.08) na Mazurach ujawniono prawdę jednego z tzw. zwyczajnych, tradycyjnych gospodarstw, nie jakiejś ogromnej bezdusznej przemysłowej hodowli. Takiego, o jakich zwykle mówi się, że zwierzęta mają w nich lepiej, gdyż nie są jedynie numerem, sztuką, maszyną wykorzystywaną aż przestaje to być opłacalne. Te w tych dobrych gospodarstwach bywa, że wychodzą poza obory, bywa, że człowiek odniesie się do nich indywidualnie, nazwie je, i zwykle twierdzi, że je kocha.
W Kwiku w powiecie piskim skrajnie wyczerpane krowy, szkielety krów, cieląt, stały po brzuchy we własnych odchodach. Obok nich gniły te, które już odeszły. Te, które przeżyły nie były w stanie utrzymać się na nogach. Internet ostrzega: mogą o tym czytać i oglądać zdjęcia tylko dorośli. Ktoś w końcu zawiadomił Ogólnopolskie Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt, policję, prokuraturę. Ile tygodni, miesięcy, nikt nikogo nie zawiadomił? Jak te krowy musiały być traktowane całe swoje życie? Jakim prawem ktoś deptał ich godność Bożych stworzeń?
To oczywiście szczególnie drastyczny przypadek, być może jakaś wyjątkowa aberracja, może choroba. Ale, gdzie sąsiedzi? Gdzie znajomi, rodzina, letnicy wypoczywający nad pięknymi jeziorami? Przede wszystkim, gdzie opieka weterynaryjna?
Powiedzcie, kiedy przestaniemy udawać nad radosnymi grillami, nad stołami uginającymi się od tanich wędlin, nad niedzielnymi rosołami i śniadaniami z twarożkiem, że nie wiemy, co się dzieje w hodowlach, w gospodarstwach obok. Kiedy przestanie być człowiekowi obojętne, jak było traktowane i co czuło to stworzenie, które je? Kiedy?!
Co jeszcze trzeba mówić, jakie zdjęcia i filmy dozwolone od lat 18 pokazywać, żebyście przestali udawać, że tego nie ma? Żeby nikt nie mówił, że trudno, taki jest świat.
Dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą: w Internecie są dziesiątki filmów z rozmaitych hodowli, rzeźni, z nielegalnych (bo nie mogą być legalne) śledztw pokazujących prawdę. Jest to przykre doświadczenie, ale każdy dorosły człowiek powinien o tym wiedzieć. Kto nie chce wiedzieć nie może mieć czystego sumienia.
„Różne stworzenia, chciane w ich własnym bycie, odzwierciedlają, każde na swój sposób, jakiś promień nieskończonej mądrości i dobroci Boga. Z tego powodu człowiek powinien szanować dobroć każdego stworzenia, by unikać nieuporządkowanego wykorzystania rzeczy, które lekceważy Stwórcę oraz powoduje zgubne konsekwencje dla ludzi i ich środowiska.”, mówi Katechizm.
Kto tego słucha? Kto łączy traktowanie zwierząt z wiarą w Stwórcę?